czwartek, 1 stycznia 2015

79. Święta, święta... bez tytułu, cholera

Zaniedbuję was? Na pewno.

To dlatego, że powróciła jakaś delikatna depresja, niekoniecznie chce mi się coś robić, a jak już robię, to stwierdzam, że to bez sensu.

I przepraszam za to ;p

Wigilia klasowa odbyła się dość szybko i bez udziwnień... w większości ;) Dostałem to, o co prosiłem... plus pięknie zapakowany, z misterną kokardką... Ananas! ^.^ No tak, to jest to :D

Wigilia rodzinna... dobrze, całkiem satysfakcjonujące prezenty, tylko ani trochę nie czułem się swobodnie, szczególnie przy składaniu sobie życzeń... Prawie nie znam tych ludzi, niestety ;/ Mieszkają w innym mieście. Czemu zacząłem o prezentach? Bo nie poczułem atmosfery. Nie ja ubierałem choinkę, która stoi tylko dla tradycji, bo co roku wyjeżdżamy... Nie dostałem mini-choineczki do pokoju, nie zagrałem nawet pół nuty z kolędy na klawiszach ;p

W kościele byłem raz, za namową dziadka, nie chcąc sprawiać przykrości. Podczas gdy cała rodzina nocowała u wujka, ja, jak co roku, wybrałem dom dziadków. Dlaczego? Co prawda u wujka jest mnóstwo elektroniki, gier, kuzyni, ciasta, kominki, kot etc... Jednak ja wtedy tak naprawdę pragnąłem tylko spokoju. Ciszy. Tego, co zwykle mam w swoim pokoju, przed komputerem. Teraz też.

Nie umiem myśleć szczególnie głęboko w tym momencie, gubię się we własnych zdaniach. Po prostu nie uważam, że jest tu coś godnego opisania od ostatniego razu.

I przepraszam za suchość wpisu, miałem wrażenie, że bardzo przydałby się jakiś znak życia.

Poza tym wszystkim byłem jeszcze wczoraj na sylwestrze ;p Poprawiło mi to nieco humor i jednocześnie pogorszyło, i do tego jeszcze znieczuliło - wszystko w różnych aspektach. Przewinęło się mniej więcej 30-40 osób, większość znałem ;p plus znów spotkaliśmy się w naszej czwórce - ja, M, P i MT :D i w zasadzie na imprezie była prawie każda osoba, którą na tym blogu opisałem - poza może ST, i SZ, bo jest chory i ma szlaban.

Tymczasem mam wrażenie, że wychodzi mi to nieskładnie - dlatego zakończę ;) Dobranoc, spałem dopiero dwie godziny w nocy i niedawno jadłem śniadanie xd

PS. A licznik bije... nie uznaję za stosowne dziękować za wyświetlenia i za obserwowanie. Nie miałoby to lekko fejmikowego wydźwięku?

1 komentarz:

  1. Uf, żyjesz ;)

    Ogarnij te chandry i zacznij więcej przemyśleń opisywać bardziej szczegółowo, brakuje tego na blogu, serio. Z racji, że języka używasz fajnego, trochę szkoda, że nie korzystasz.

    OdpowiedzUsuń