niedziela, 7 czerwca 2015

91.

Dziękuję wam, minęły niemal dwa lata. Ostatnio nie piszę nic tutaj, a nie będę non-stop wrzucać wierszy.

Oficjalnie działalność zawieszam, toteż możecie się niczego nie spodziewać szczególnie w okresie wakacyjnym.

Mam smutne przemyślenie, że przez własną niesystematyczność straciłem z wami kontakt, dlatego chyba nie sprawię przykrości wielu osobom. Te, które poczułyby się skrzywdzone, zapraszam do kontaktu mailowego ;D (ostrzegam, wolno odpisuję!)

Czyżby tak kończyła się internetowa przygoda chłopaka z Olsztyna? Może nie powinna, ale kto zakończył życie w taki sposób, by wszystko było osiągnięte?

Z przyjemnością będę tu wracał, żeby zobaczyć, jak na przestrzeni tego czasu zmienił się mój charakter, mój styl pisania, jak dojrzałem - i tak wiele mi brakuje.

Tego bloga kończę/zawieszam jako licealista, humanista pragnący wiedzy, w miarę oczytany, aczkolwiek na czytanie mający niebotyczne ambicje, aspirujący do miana poety, żałujący, jak wielu, niewykorzystanych okazji, jednak przede wszystkim faktu, że nie został kiedyś harcerzem, do tego nie mający pomysłu na życie, bez partnera i pewny swojego patriotyzmu.

sobota, 30 maja 2015

90. He vuelto

Crear, soñar, dejar todo surgir
Apartando el miedo a sufrir

Bienvenidos, czytelnikos!

Escribo a os hoy para decir como ha sido la excursión de mi y mi clase a Londres. Se que no escribo estas frases en todo correctamente, pero es un placer para mi hacerlo ^_^

Vale, polaco desde ahora ;p

Chyba coś wspominałem, że jadę do Londynu na tydzień... nie było mnie oczywiście ponad miesiąc, jak nie dwa xD A tak dużo się nie stało, odnotowuję jeden przejaw lenistwa za drugim ;/ Co przekłada się na ruch tutaj. Ale nie rozpaczajmy, znów jestem na chwilę!

Nie chcę się bardzo rozpisywać i wygląda na to, że nie zapełnię poniższym opisem nawet połowy kartki A4:

Wyjazd z Polski (dokładnie w połowie kwietnia), tak wcześnie, jak codzienne lekcje ;_; A tymczasem reszta klasy zaczęła trzy godziny później >.<
Wiele ponad spanie, jedzenie i nudzenie się nie zaszło. Sam już nie pamiętam, nie wiem, jak się do tego zabrać...
Zakwaterowanie całkiem znośne, nawet przytulne (10 osób na łazienkę bez zamknięcia), jedzenie - cóż, zamożne rodziny Anglików na pewno nie chciałyby nas przyjąć.

Nie no, szczerze - tu nie ma co pisać, nie będę opisywać krok po kroku, gdzie się chodziło.

Poniższa zmiana nie zaszła w moim życiu całkiem niedawno, ale pomyślałem, że może warto by to zadeklarować: Życie jest przepiękne i nie mam zamiaru się martwić nawet tym, czym powinienem ^_^

Jestem jakimś ostatnim hipisem, ale żyje mi się zajebiście i nie schodzę stąd jeszcze długo. Gwoli wyjaśnienia, nie przechodzę ze skrajnego pesymizmu na skrajny optymizm, pesymistą (sam nie wiem, czy skrajnym) chyba przestałem być z rok temu, kto by chciał wracać do tamtego odległego etapu w życiu i go wspominać xD Niepoprawny byłem zawsze, a w okresie przejściowym wypada mi na jakieś rozchwianie. A obecnie nie jestem związany żadnymi normami, zasadami, pracą ani szkołą (na trzy miesiące), nikt poza rodzicami mną nie zawiaduje ^.^

Należą wam się przeprosiny. Mogę prowadzić tu coś bardziej w stylu zbiorczego dziennika z paru dni na raz, ale za to będzie to krótsze. Niemniej jednak pozdrawiam ;) Żyjecie jeszcze po drugiej stronie czy doszło do fali samobójstw z powodu mojego zniknięcia?

niedziela, 5 kwietnia 2015

88. Wielkanoc

Take your time
Hurry up
The choice is yours
 Don`t be late
Take a rest
As a friend
As an old memoria
Memoria...

Memoria...
Memoria...

Mało tu się działo ostatnio... zbliża mi się 20000 wyświetleń, a wolniejszymi krokami również i jubileusz (już... drugi?), a ja zamieram...

Miałem niedawno krótki okres użalania się nad sobą, jak się okazało, zupełnie bezsensowny, co dopiero uświadomił mi Sz. Oczywiście przepraszam zarówno jego, jak i siebie, bo w tym czasie straciłem pół weekendu.

A z rzeczy obecnych:

Minęły trzy tygodnie terroru - napisałem w tym czasie trzynaście tysięcy klasówek, kilka wierszy, prace pisemne po angielsku i wyszedłem na tym całkiem nieźle;

Uwielbiam swoją klasę, której towarzyskość i solidarność, jak chyba zawsze na początku, kwestionowałem. Poza oczywistą i zgodną (może nieco wybiegającą ponad normę) z krzywą Gaussa grupą niesocjalizującą się szczególnie mocno z naszą klasą dogaduję się praktycznie ze wszystkimi i każdy mnie lubi (mam nadzieję ;_;). Naprawdę nie narzekam ^_^ Za dziesięć dni wyjeżdżamy do Londynu, w czerwcu jeszcze jedna wycieczka - co dałoby łączną ilość czterech wycieczek klasowo-szkolnych w tym roku!

Mój chłopak ma małe problemy ze zdrowiem, toteż pod znakiem zapytania stoi jego wyjazd, ale trzymam kciuki ;> Niezależnie od tego jesteśmy w oddzielnych pokojach.
Drogie te wszystkie wycieczki jak cholera, współczuję swoim rodzicom i aż żal mi ich tak naciągać, więc w zamian ograniczam własne wydatki, a tu co? Mama kupuje mi znienacka koszulkę! I to ładną i wygodną ;_; nie odmawiam :c

Moje zapędy językowe się zaogniają, ale kim wy jesteście, żeby was zanudzać informacjami tej kategorii xD
Może tyle, że zapisałem się na City&Guilds na poziomie C1 w czerwcu, choć czarno to widzę z tak płytką znajomością wokabularza brytyjskiego xd

Naturalnie życzę wam mokrego zajączka i smacznej choinki ^.^
Jest trzecia w nocy i piję kwas chlebowy odrabiając lekcje u babci ;/

czwartek, 26 marca 2015

87. Pani Oblodzonego Jeziora

Daleko, za wszelkim poznaniem
I kiedyś, nim wszystko się stanie
Odżywa, czekając wieczora
Pani oblodzonego jeziora.

Śród borów, bagien, wrzosowisk
Gdzie jutrznia pogorzelisko ostawia
Gdzieś tam, śród ponurych okolic
Pani jeziora co dzień się zjawia.

Gdy pójdziesz na północ, co północ
A na południe jak takaż pora
Przyjdzie, i nie jest ułudą
Pani oblodzonego jeziora.

Bacz, by powitać ją godnie
I bacz, czy aby nie gniewna
Za łaskę jej dziękuj ochotnie
Kozła i wieprza wystrugaj z drewna.

Kiedy odbierze niedbale twe dary
Rozpruj zająca, by jako zmora
Juchę z czarnej pić mogła czary
Pani oblodzonego jeziora.

Nóż jeno obetrzyj z posoki
Nie pytaj, nie mów, obserwuj
Boć dała, choć prawi wyroki
Swoiste nobile verbum.

Nim kroplą ostatnią wybroczy
Puchar sinego przeora
Do grobli w ofierze wytoczy
Dla pani oblodzonego jeziora.

Jeżeli czerwień ozdobi jej wargi
I zacznie kusić cię poprzez wdzięki
Nie wdawaj się w prośby ni targi
Na słowa swej pomnij przysięgi.

Pójdziesz wiedziony dotykiem jej skóry
Aż do polany, ołtarza zimnego
Postawisz  na nim drewniane figury
Dla pani jeziora mglistego.

I wówczas własnego dobędziesz noża
Legniesz na ołtarz, bo taka jej wola
Spojrzysz w milczeniu, gdzie gwiezdna loża
Czekając na panią błękitu jeziora.

Powieką nie ruszysz, a mięśnie rozluźnisz
Uśmiechniesz się strasznie na myśl o otworach
W których raz po raz zagłębia swe ostrze
Pani purpury jeziora.

Wnet zesztywniejesz, gdy z cięć rytualnych
Zbyt się zabarwi pobliska kora
Gdy soki twe zbierze i mięso ci wytnie
Pani szkarłatu jeziora.

Tak cię żywego uśmierca
W drewnianych posążków asyście
Przegryza arterie wiodące do serca
Pożera cię uroczyście
Krwawego jeziora żerca.

Prawdziwą się staje wyroczni metafora
Serce raz żute osoczem wybuchło
Nadchodzi z eteru straszliwa Mora
Gdy w toni pochłania twą duszę i truchło
Pustelnica martwego jeziora.

// Powziąłem decyzję o publikacji wierszy gdzie indziej, jednak z moją decyzyjnością jeszcze to potrwa, zanim naprawdę zacznę xd
/// Bardziej treściwy post jest w drodze, wińcie za to nauczycieli ;p

czwartek, 12 marca 2015

86. Sezon na smutek

Tak, ładna pogoda była
Wczoraj
Biegałem po piachu
Grząskim bagnisku
Błocku
Brzeżysku jeziora
Tonąłem
Jak w grzęzawisku
I tak do wieczora

Jezioro to płynie od źródła do morza
Więc chyba rzeka
Choć miast dopływów poroża
Krągłe jest, woda czeka

Tam rzeka dziś inna
Tam piasek
Bagno
Brzeg z błota
Moja garść winna
Inną czerpałem

Choć bezulewą i beznawałem
Jednak słota
Helios inaczej lub wcale nie wisiał
Brzydka pogoda była
Dzisiaj

Polować na wilki
Jelenie wiewiórki
Wkładać trutki na szczury w piwnice
Oprawiać skórki
Polować na czarownice
Na sławę i ludzi spojrzenia
Urojenia
Czytając, polujesz na skutek
Ten nieuchronny
Mój sezon na smutek

Czy jak ten smutek opatentuję
(Bo nikt jeszcze tego nie zrobił?)
Dostanę koncesję?
Społeczeństwo
Wywiera presję
(Ta myśl
Monopol na sezon
Sezon na smutek)
Presję na radochę
I zawszeście durni
Radocha radiocha
Radiowa ropucha
Radocha ma taką głośną formę
(Monopol
Wyrobi miesięczną normę!)

Chciałbym zobaczyć step
Wrzosowisko
Puste
Jak pastwisko
Do hodowli
Pole
Do uprawy
Duszy
Jak pusty rynek smutku
Martwy dział rolnictwa
Czekający na inwestycje

Gdzie przedsiębiorcy duszy?
Nikt nie uprawia smutku
O tym gatunku i smaku
Rozpacz, żałoba, depresja
Jak proso i jęczmień
Ratuj
Nikt nie uprawia smutku
Dla kwiatów

Uważam, że ten staruszek
Co zaprasza co tydzień
I bardzo się stara każdemu
Po równo nalewać herbaty
Jest tak zabiegany
Imbryk ma przyciemniane ścianki
A on niedowidzi
Że różnie napar jest nalewany
Mi czasem nie trafia do filiżanki

Odejdźcie wszyscy
Umrę śmiercią naturalną
Smutku
Dlaczego jesteś przyjemny?

sobota, 7 marca 2015

85. Walentynki, walęgruchę, walęwtyłki

She had a moist vagina...
I prefered her to any other
Marijuana
Marijuana
Marijuana...

Walentynki miło zleciały. Byliśmy w kawiarni, w sklepach - przymierzyłem ubranie całkowicie odmienne od mojej kolorystyki - wesołe. I nawet mi się spodobało, już kupiłem część "outfitu" xP jeszcze druga połowa ;d Ponadto znaleźliśmy stary sowiecki cmentarz, zwiedzając nieznane mi wcześniej zakątki Olsztyna. Bardzo dobrze się czułem, po tym weekendzie niemal cały tydzień miałem uśmiech na twarzy.

Spotkałem się parę razy ze znajomymi, odbyłem po jednej ważniejszej rozmowie z P i M, nawet z MT :D Dzięki czemu jestem pewien, że nasza przyjaźń nie będzie przez zmiany szkoły przygasać - swoją drogą, M prawdopodobnie w końcu przepisze się do mojej ;D

Mam wrażenie, że zaczynają mnie interesować niektóre dramaty omawiane na lekcjach. Jako, że siedzę w pierwszej ławce, mogę bez problemu wszystko na bieżąco komentować i dostaję piątki za aktywność ;p

W tym tygodniu jedziemy na wycieczkę, akurat moja klasa i Sz ^_^
------


Jestem tak leniwy, że już po wycieczce, a jeszcze nie wrzuciłem posta ;p Dwa tygodnie! Całkiem przyjemna, była nawet okazja, by się przytulić na boku xD I mieliśmy poznać Anonima, w czym przeszkodził tylko brak godziny czasu wolnego więcej :/ A targi edukacyjne i centrum Kopernik całkiem mi się podobały. Nikt z mojego otoczenia, jak się dowiaduję, nie lubi "srania w banię", i domyślam się, że większość z was również, ale pozwolę sobie choć wspomnieć, iż podczas trzygodzinnych podróży autokarem w obie strony udało mi się napisać jakieś 12 strof nowego "czegoś" i... "zostałem polecony(I was recommended, brak niektórych znanych mi struktur w polskim często skutkuje taką nowomową xD)" naprawdę sporą ilość książek-klasyków, jak np Anna Karenina czy Hrabia Monte Christo. Humanowi na pewno się przyda. A z targów wyniosłem... zakładkę z formami gramatycznymi hiszpańskich czasowników nieregularnych! Fun!
Nie, to nie sarkazm.
------

Mija kolejny tydzień, ale już wrzucam posta xD

Pojutrze następne spotkanie xd Tymczasem w weekend po wycieczce byłem u Sz... i było naprawdę nieźle xD Przytulanie było tym bardziej emocjonujące, że zrywaliśmy się za każdym razem, gdy ktoś usłyszał jakiś odgłos bliżej drzwi - nie byliśmy sami. Świetnie i stanowczo zbyt szybko mija nam cały ten czas :c God save my Sz.

A w reszcie życia wspaniale. Wciąż uczę się grać na keyu, zaczynamy na zajęciach z klasyką. Bardzo podoba mi się hiszpański, dobrze mi idzie i umiem całkiem nieźle mówić po pół roku. Kiedyś chciałbym jeszcze znać włoski, kataloński, japoński, rosyjski(mniej priorytetowo)... i coś się wtedy jeszcze wymyśli xD Sz trochę się nauczył japońskiego na własną rękę ;3 Dziś pisaliśmy z Sz na zasadzie: Ja po hiszpańsku, on po niemiecku. Ja jeszcze większość rozumiałem, ale on miał problemy i co chwila sprawdzał w google traductorze :D

Zrobiliśmy dziewczynom świetny prezent na Dzień Kobiet, jeszcze tylko dopracowanie. A jest nas mniej, co dodatkowo wywyższa osiągnięcie :D

A teraz tyle pracy domowej, kiedy siedzę do drugiej na kompie... Niedobrze.

O! I kupiłem też tamte wesołe spodnie!

//Znów jestem/byłem tak pusty i rozchwiany. || I pewnie jeszcze będę.
///Cóż za zima... myślałem, że już zaraz wiosna, ale to po prostu śniegu nie ma :/ Przynajmniej mogłem się przerzucić na lżejszą kurtkę i buty :3
////04.03 Śnieg już jest, tylko tego mi brakowało.

sobota, 14 lutego 2015

84. Walentynki

Walentynki to takie komercyjne święto... Pełno reklam, kartek, prezencików, byle więcej sprzedać...

Ale co z tego? Człowieku, musisz to kupować? Jeżeli w dniu walentynek coś jest droższe, to się kupuje wcześniej ;p

A co do stwierdzenia, że miłość nie polega na dawaniu sobie prezentów(pozdrawiam ;D)... "Kochanie polega na dawaniu" - do czego prezenty moim zdaniem również się kwalifikują.

Zresztą na miejscu niektórych moich znajomych martwiłbym się tym, jak zrzucić dodatkowe kalorie po czwartku xD

I wiem - mam kogoś, to się cieszę. Pamiętam, jak rok temu... no właśnie. Nie zdołował mnie ten dzień specjalnie, bo czemu? Owszem, dookoła więcej par niż zwykle, ale w jaki sposób wpływa to na mnie? I tak byłem samotny, i dzień wcześniej. I później.

Spędziłem je w szkole jako walentynka/partner koleżanki, nic poza tym.

A jutrzejsze spędzę jako walentynka/partner kolegi, nic specjalnego. Nawiasem, idziemy na zakupy - jak dwa porządne pedały :P

I poza tym sytuacja ze znajomymi SZ chyba się poprawiła ^^ Nieścisłości wyjaśnione, najlepszy kolega znów z nim gada.


Dobranoc ;)
//SZ dostał walentynkę od tajemniczej wielbicielki, chyba już czwartej, o której słyszę ;p
///Na keyu nienajgorzej, dostałem pochwałę ostatnio ;D a ST zaczął przejawiać jakieś "ciepłe" zachowania... Będę się przyglądać.
////Nie mam weny, przepraszam ;p
/////Wracam do ćwiczeń! Mój okresowy słaby humor to pewnie wina ciśnienia i szkoły ;-;
//////A, przeczytałem ponownie Małego Księcia - podobał mi się ;D

poniedziałek, 2 lutego 2015

83. Nostalgia

U mnie. Każdy siedzę obok siebie.

Pierwszy:
Dlaczego mi smutno?
Czy któryś z aniołów pogodę popsuł lutnią?
Dlaczego, tak bez powodu,
Nie czuję dziś nic prócz bólu i chłodu?

Drugi:
Cieszę się
A nie
Problemu nie mam
A jest
Rozumiem tak wiele
Się nie

Trzeci:
Przecież nie jest mi smutno. Bezsensowna fanaberia.

Pierwszy:
Całkiem sensowna, jak Boga kocham,
Choć nie fizycznie, wewnętrznie szlocham.
Chcesz, ja, mi wmówić, panie kolego,
Że smutek i żal się biorą z niczego?

Drugi:
Przecież
Ja nie ja
Ile mnie we mnie
Ledwo się mieszczę w sobie
Jak Trójca Święta w Bogu

Trzeci:
Co to za brednie?

Pierwszy:
Brednie, co znaczą, bo niebezpośrednie.
Co znaczą? Nie wiem, radbym to wiedzieć,
Jednak już dłużej nie mogę tu siedzieć.
Pierwszy wstaję.
Spać pójdę, dzień znowu stracę,
Nie stać mi woli na najmniejszą pracę.

Czwarty wchodzę.

Czwarty:
By problem odłożyć? Mój drogi,
Weźmy byka za rogi.
Zrobię mi analizę psychologiczną.
            Pierwszy siadam.

Trzeci:
Mi nie trzeba.

Drugi:
Mi
Czwarty siadam.

Czwarty:
Słucham.

Drugi:
Ja też ale
Nie słyszę
Drugi wzdycham.
Nie wierzysz że

Pierwszy:
… Umarłem?

Czwarty:
Kiedy dokładnie?

Pierwszy:
Konkretna data tu nie padnie.

Drugi:
Sto pięćdziesiąt trzy dni temu
Może o ósmej

Czwarty:
Na co umarłem?

Drugi:
Na zmianę

Czwarty:
Na zmianę z kim?

Trzeci:
Nie rozumiesz. Zmianę na nowe.

Pierwszy:
Więc i ty nas wesprzeć zdecydowałeś się słowem?

Trzeci:
Nie, nie przyznaję się. To wszystko banialuki.
            Trzeci wychodzę.

Drugi:
Tak
Się dzieje właśnie

Pierwszy:
We mnie samym waśnie.

Drugi:
Choć tyle mnie we mnie
Nigdzie
Prawdziwego
            Drugi szlocham.

Pierwszy:
Hej, kolego!
Spokojnie.

Drugi:
Pogubiłem się
Siebie
W sobie

//Spodobał mi się "Wywiad" Białoszewskiego.

niedziela, 1 lutego 2015

82. Dwa Pedauy

Witamy ;3

W zasadzie to jeszcze ja witam, bo tę część opiszę samemu.
Ostatnio pisałem o pewnym Jego problemie, dolegliwości ;) Sam nie wiem, o co chodzi, ale ważne, że minęło :D

SZ był w szpitalu, więc starałem się pisać w każdej chwili. 
Kiedy ja zachorowałem, będąc jeszcze młodym, na zapalenie płuc, bałem się swoich starszych o trzy lata współlokatorów i okropnie się do tego nudziłem, stresowałem, nie smakowało mi jedzenie ani nic. Dlatego właśnie tym bardziej chciałem poprawić chłopakowi humor i nie dać mu się nudzić - w zasadzie widział wiadomość ode mnie za każdym razem, gdy się budził. Na szczęście jedynie trzy razy. I pisałem wciąż - podczas lekcji, na ulicy i w domu, aż do momentu, gdy mówił, że idzie spać, lub nie może pisać. Choć nie było czym, stresowałem się dla Niego i za Niego...

Nawróciłem się? Modliłem się każdego wieczora - przecież nigdy nie zaszkodzi. Los lub Bóg mnie wysłuchał - nic poważnego się tam nie działo. Wypis zgodnie z terminem, czyli, jak się składa, w sobotę. Jakież było Jego zdziwienie, gdy następnego dnia zobaczył moje zdjęcie sprzed kościoła.

Później się kurował w domu, i już skończył ^.^ I w międzyczasie kolejne wydarzenie:

Coming out - przed siedmioma osobami naraz... z tym, że na czacie. I tak lepiej i szybciej mu idzie niż mi na początku ;P

Gorzej z reakcją.

Uwaga, od tej pory dyktuje mój chłopak:

"To tak:
No, ym (fak ju) Większość nie dowierzała i nie wierzy dalej, domagają się powiedzenia im tego w realu (no to całe szczęście, że dziś spotyka się z połową z nich :P). Jedna chce mnie pobić przy najbliższej okazji xD i zostaje kolega, który okazuje się wykazywać objawy homofobii :P"

Niedziela 25.01.15

Przyszedłem wtedy po raz pierwszy do domu SZ. Umówiliśmy się na między 9:00 a 10:00, więc nastawiłem budzik na siódmą ^.^ Zatem wstałem o ósmej... xD
"Ja pi******ę, ósma!"
Biegnę na śniadanie.
Nie ma śniadania
"Mame, zrób śniadanie"
Biegnę myć włosy. Zbiegam na śniadanie.
Zjadam kanapkę, drugą biorę na górę i przygotowuję ubranko, pakuję, co trzeba xd
8:30/32 wybiegam z domu ;P
8:45 jestem na przystanku, całe dziesięć minut przed odjazdem. Byłem w takim pośpiechu, że nie wziąłem pieniędzy na drugi bilet i przeziębiłem się na całe pół godziny ;p
8:55 Autobus przymierza się do opuszczenia pętli!
9:01 Mhm... Chłopak pisze, że zły rozkład sprawdziłem, jest niedziela.
9:21 Finally! Już zdążyłem przemarznąć!
9:40 Wyszedł po mnie na przystanek, idealnie w momencie, gdy przyjechałem :D

I tyle z konkretnych godzin xD Jego tata był w domu, choć poznałem go już pod koniec, bo cały czas spał xp Każdy z nas(mnie i SZ xd) zagrał na tej wspaniałej klawiaturze ważonej keyboardu ^^ i każdemu bardziej spodobała się akurat gra tego drugiego. Włączyliśmy Sims 4 (ja ostatnio grauem w 2 ._.) i postanowiliśmy stworzyć rodzinkę ^^ Rodzinkę śmierdzących, lubieżnych pederastów ^.^ Noo... Moja postać była mieszanką tego, co lubię, i czego nie lubię - nie mogłem się zdecydować ;p Z kolei SZ zrobił swoją dwa razy sprawniej i dwa razy lepiej. Szybko urządziliśmy(urządził) dom, gdzie 80% zajmował salon przerobiony w sypialnię xD, po czym w jedną noc (jak przystało) nasze postacie... no właśnie. A w drugą się sobie oświadczali, tylko nie wyszło z tego powodu, że żaden nie lubił zobowiązań xd

Co dalej? Sam nie wiem, tak mi się to zlewa ;p btw, umyłem u niego zęby, bo po tych kanapkach nie zdążyłem xp No, naturalnie, że się przytulaliśmy. Dom i łóżko (;3) tylko rozmnożyło (;33) możliwości. Próbowaliśmy obejrzeć film, jednak w brzuchu SZ zaczęły tańczyć motylki - skłonny byłbym przypuszczać, że wydarzyła się tam ponadprzeciętna popijawa motylków :/ A on, okrutny, podjął decyzję o pacyfikacji ich wszystkich przeróżnymi kroplami żołądkowymi ;_; Chyba się potopiły, bo później nie słyszałem nawet błagań o litość.

I jakoś wyszło, że sobie poleżeliśmy na łóżku, korzystając z laptopa (nie porno ;c)
A to już strasznie szybko zleciało xp Zeszliśmy zrobić sobie tosty(taki obiadek po dwóch kanapkach i pudełku ciastek na pół), trochę nie zostałem dopuszczony do pomocy, ale pchałem się, co sił ;D I wtedy... wtedy do akcji wkracza pan Tata.
- Dzień dobry!
- Dzień dobry.
I poczłapał dalej :|

Taak, to cały epizod poznawczy. Po powrocie do pokoju chyba jeszcze poleżeliśmy i potem w dużym pośpiechu zostałem odprowadzony do drogi, a potem pobiegłem na przystanek. Coś z tą czasoprzestrzenią jest, bo znów przyjście zbiegło się w jednym momencie z przyjazdem. Naturalnie pojechałem prosto do kościoła, gdzie ledwo wytrzymałem bez snu - czy z małą jego ilością, jednak starałem się skupić.

Piątek 30.01.15 ^.^

Siedzimy sobie i piszemy tego posta w tym momencie xD I trochę słabo nam idzie :P
Zostałem dziś obudzony smsem od SZ(pomimo trzech budzików ;p), mówiącym, że już jest na przystanku xD No i... pięć minut zajęło mi ogarnięcie się. Do teraz nie zjadłem śniadania ;__; Tak się złożyło, że mój tata jest jest chory, zatem już poznał mojego chłopaka. Oczywiście nieświadomie xd "Drugi kolega" jest w drodze od czterech godzin ;/

"Czekając" na niego, zdążyliśmy pograć sobie na keyu, było 'mizianie'(bez haniebnych czynów xd), i robiliśmy selfie z chłopakiem-kotem(pomalowanym w typową mordkę =^.^=) i w ch*j innych zdjęć - żadne nie wyszło zadowalająco ;cc I uczesałem Go po swojemu xd Ogólnie jest fajnie ;p Sorry, nie mogę się specjalnie skupić na pisaniu w takich warunkach :( Zostały nam jeszcze jakieś dwie i pół godziny :// Idziemy je wykorzystać ;*

Taak, już minęły :P I odprowadziłem go na przystanek. Ten dzień został spędzony... niesamowicie! Nie wyobrażałem sobie, że będzie tak świetnie :D Zostawił mi po sobie zapach i zdjęcia :3

A dziś, dla kontrastu, trochę smutania, czyli sprawozdanie po coming oucie. SZ był w kinie z połową tych dziewczyn... i, skrótem, nie mają do niego nic, ale sporo im zostaje do nadrobienia w zakładce "tajemnice". Mianowicie. o tym NIE mówi się na poważnie i zbyt dobitnie w tłumie. Tym bardziej w windzie, autobusie, czy obok dresów (nie mówię o samych spodniach). A jeszcze bardziej (bo było zaznaczone, że to sekret, na co wskazywałby nawet przeziębiony rozsądek - moje żarty osiągnęły apogeum) NIE mówi się o tym rodzicom, NIE znając ich reakcji. Większość przyjęła to nieźle, jeden tata się wkurzył, a wszyscy patrzą na to stereotypowo.
Ach... Chciałbym być na Twoim miejscu i poradzić sobie lub nie, ale zamiast Ciebie :/

Dlaczego ja nie mam problemów? Bo w tym momencie wydaje mi się, że niektóre, o których czytaliście, są wręcz banalne, jak gdyby zmyślone nieświadomie, dla zabicia czasu. Przecież nie można codziennie skakać z radości.

// Etykiety dodawał SZ :P
/// To śniadanie z piątku było mniej więcej jedynym pożywieniem przez cały dzień, a dokończyłem je dziś rano xD
//// Zdecydowanie, musimy poćwiczyć całowanie.