niedziela, 1 lutego 2015

82. Dwa Pedauy

Witamy ;3

W zasadzie to jeszcze ja witam, bo tę część opiszę samemu.
Ostatnio pisałem o pewnym Jego problemie, dolegliwości ;) Sam nie wiem, o co chodzi, ale ważne, że minęło :D

SZ był w szpitalu, więc starałem się pisać w każdej chwili. 
Kiedy ja zachorowałem, będąc jeszcze młodym, na zapalenie płuc, bałem się swoich starszych o trzy lata współlokatorów i okropnie się do tego nudziłem, stresowałem, nie smakowało mi jedzenie ani nic. Dlatego właśnie tym bardziej chciałem poprawić chłopakowi humor i nie dać mu się nudzić - w zasadzie widział wiadomość ode mnie za każdym razem, gdy się budził. Na szczęście jedynie trzy razy. I pisałem wciąż - podczas lekcji, na ulicy i w domu, aż do momentu, gdy mówił, że idzie spać, lub nie może pisać. Choć nie było czym, stresowałem się dla Niego i za Niego...

Nawróciłem się? Modliłem się każdego wieczora - przecież nigdy nie zaszkodzi. Los lub Bóg mnie wysłuchał - nic poważnego się tam nie działo. Wypis zgodnie z terminem, czyli, jak się składa, w sobotę. Jakież było Jego zdziwienie, gdy następnego dnia zobaczył moje zdjęcie sprzed kościoła.

Później się kurował w domu, i już skończył ^.^ I w międzyczasie kolejne wydarzenie:

Coming out - przed siedmioma osobami naraz... z tym, że na czacie. I tak lepiej i szybciej mu idzie niż mi na początku ;P

Gorzej z reakcją.

Uwaga, od tej pory dyktuje mój chłopak:

"To tak:
No, ym (fak ju) Większość nie dowierzała i nie wierzy dalej, domagają się powiedzenia im tego w realu (no to całe szczęście, że dziś spotyka się z połową z nich :P). Jedna chce mnie pobić przy najbliższej okazji xD i zostaje kolega, który okazuje się wykazywać objawy homofobii :P"

Niedziela 25.01.15

Przyszedłem wtedy po raz pierwszy do domu SZ. Umówiliśmy się na między 9:00 a 10:00, więc nastawiłem budzik na siódmą ^.^ Zatem wstałem o ósmej... xD
"Ja pi******ę, ósma!"
Biegnę na śniadanie.
Nie ma śniadania
"Mame, zrób śniadanie"
Biegnę myć włosy. Zbiegam na śniadanie.
Zjadam kanapkę, drugą biorę na górę i przygotowuję ubranko, pakuję, co trzeba xd
8:30/32 wybiegam z domu ;P
8:45 jestem na przystanku, całe dziesięć minut przed odjazdem. Byłem w takim pośpiechu, że nie wziąłem pieniędzy na drugi bilet i przeziębiłem się na całe pół godziny ;p
8:55 Autobus przymierza się do opuszczenia pętli!
9:01 Mhm... Chłopak pisze, że zły rozkład sprawdziłem, jest niedziela.
9:21 Finally! Już zdążyłem przemarznąć!
9:40 Wyszedł po mnie na przystanek, idealnie w momencie, gdy przyjechałem :D

I tyle z konkretnych godzin xD Jego tata był w domu, choć poznałem go już pod koniec, bo cały czas spał xp Każdy z nas(mnie i SZ xd) zagrał na tej wspaniałej klawiaturze ważonej keyboardu ^^ i każdemu bardziej spodobała się akurat gra tego drugiego. Włączyliśmy Sims 4 (ja ostatnio grauem w 2 ._.) i postanowiliśmy stworzyć rodzinkę ^^ Rodzinkę śmierdzących, lubieżnych pederastów ^.^ Noo... Moja postać była mieszanką tego, co lubię, i czego nie lubię - nie mogłem się zdecydować ;p Z kolei SZ zrobił swoją dwa razy sprawniej i dwa razy lepiej. Szybko urządziliśmy(urządził) dom, gdzie 80% zajmował salon przerobiony w sypialnię xD, po czym w jedną noc (jak przystało) nasze postacie... no właśnie. A w drugą się sobie oświadczali, tylko nie wyszło z tego powodu, że żaden nie lubił zobowiązań xd

Co dalej? Sam nie wiem, tak mi się to zlewa ;p btw, umyłem u niego zęby, bo po tych kanapkach nie zdążyłem xp No, naturalnie, że się przytulaliśmy. Dom i łóżko (;3) tylko rozmnożyło (;33) możliwości. Próbowaliśmy obejrzeć film, jednak w brzuchu SZ zaczęły tańczyć motylki - skłonny byłbym przypuszczać, że wydarzyła się tam ponadprzeciętna popijawa motylków :/ A on, okrutny, podjął decyzję o pacyfikacji ich wszystkich przeróżnymi kroplami żołądkowymi ;_; Chyba się potopiły, bo później nie słyszałem nawet błagań o litość.

I jakoś wyszło, że sobie poleżeliśmy na łóżku, korzystając z laptopa (nie porno ;c)
A to już strasznie szybko zleciało xp Zeszliśmy zrobić sobie tosty(taki obiadek po dwóch kanapkach i pudełku ciastek na pół), trochę nie zostałem dopuszczony do pomocy, ale pchałem się, co sił ;D I wtedy... wtedy do akcji wkracza pan Tata.
- Dzień dobry!
- Dzień dobry.
I poczłapał dalej :|

Taak, to cały epizod poznawczy. Po powrocie do pokoju chyba jeszcze poleżeliśmy i potem w dużym pośpiechu zostałem odprowadzony do drogi, a potem pobiegłem na przystanek. Coś z tą czasoprzestrzenią jest, bo znów przyjście zbiegło się w jednym momencie z przyjazdem. Naturalnie pojechałem prosto do kościoła, gdzie ledwo wytrzymałem bez snu - czy z małą jego ilością, jednak starałem się skupić.

Piątek 30.01.15 ^.^

Siedzimy sobie i piszemy tego posta w tym momencie xD I trochę słabo nam idzie :P
Zostałem dziś obudzony smsem od SZ(pomimo trzech budzików ;p), mówiącym, że już jest na przystanku xD No i... pięć minut zajęło mi ogarnięcie się. Do teraz nie zjadłem śniadania ;__; Tak się złożyło, że mój tata jest jest chory, zatem już poznał mojego chłopaka. Oczywiście nieświadomie xd "Drugi kolega" jest w drodze od czterech godzin ;/

"Czekając" na niego, zdążyliśmy pograć sobie na keyu, było 'mizianie'(bez haniebnych czynów xd), i robiliśmy selfie z chłopakiem-kotem(pomalowanym w typową mordkę =^.^=) i w ch*j innych zdjęć - żadne nie wyszło zadowalająco ;cc I uczesałem Go po swojemu xd Ogólnie jest fajnie ;p Sorry, nie mogę się specjalnie skupić na pisaniu w takich warunkach :( Zostały nam jeszcze jakieś dwie i pół godziny :// Idziemy je wykorzystać ;*

Taak, już minęły :P I odprowadziłem go na przystanek. Ten dzień został spędzony... niesamowicie! Nie wyobrażałem sobie, że będzie tak świetnie :D Zostawił mi po sobie zapach i zdjęcia :3

A dziś, dla kontrastu, trochę smutania, czyli sprawozdanie po coming oucie. SZ był w kinie z połową tych dziewczyn... i, skrótem, nie mają do niego nic, ale sporo im zostaje do nadrobienia w zakładce "tajemnice". Mianowicie. o tym NIE mówi się na poważnie i zbyt dobitnie w tłumie. Tym bardziej w windzie, autobusie, czy obok dresów (nie mówię o samych spodniach). A jeszcze bardziej (bo było zaznaczone, że to sekret, na co wskazywałby nawet przeziębiony rozsądek - moje żarty osiągnęły apogeum) NIE mówi się o tym rodzicom, NIE znając ich reakcji. Większość przyjęła to nieźle, jeden tata się wkurzył, a wszyscy patrzą na to stereotypowo.
Ach... Chciałbym być na Twoim miejscu i poradzić sobie lub nie, ale zamiast Ciebie :/

Dlaczego ja nie mam problemów? Bo w tym momencie wydaje mi się, że niektóre, o których czytaliście, są wręcz banalne, jak gdyby zmyślone nieświadomie, dla zabicia czasu. Przecież nie można codziennie skakać z radości.

// Etykiety dodawał SZ :P
/// To śniadanie z piątku było mniej więcej jedynym pożywieniem przez cały dzień, a dokończyłem je dziś rano xD
//// Zdecydowanie, musimy poćwiczyć całowanie.

4 komentarze:

  1. Dlatego coming-outów nie powinno się robić "w tłumie". Każdy powininien wydarzyć się w sytuacji do tego dobrej, najlepiej jak się jest na osobności. Wtedy osoba z automatu znajduje się w środowisku sugerującym sekretność, wyjątkowość i intymność tego wyznania. Często osoby czują się wyróżnione poprzez obdarzenie zaufaniem i lepiej reagują. O mnie wie kilkanaście osób, ale każda z nich była wprowadzania we właściwy sposób i do tej pory każda z nich bardzo fajnie do tego tematu podchodzi. Wiele od tego wyznania mogłem zacząć nazywać przyjaciółmi wręcz.

    Nie wolno moim zdaniem trywializować coming-outu. Chyba, że waszym celem jest całkowite "manie w dupie" i trzymanie się za rękę na szkolnym korytarzu. Wtedy możecie wręcz coming-outy olać tylko po prostu zacząć tak chodzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Mienie chyba :P Sam nie wiem, czemu nie spróbowałem go zatrzymać... Ale po deszczu wychodzi słońce, po dolinie przychodzi góra. Jestem pewien, że obecna sytuacja poprawi się z biegiem czasu.

      Pozdrawiam i dobranoc, jestem tak zmęczony :|

      Usuń
  2. Dzisiaj pojęcie 'comig-outu' wpisało się w rzeczywistość w formie jak gdyby sloganu reklamowego. Już nie robi to takiego wrażenia jak przed laty. W moim przypadku "wyjście z szafy" wydarzyło się wbrew mojej woli, zresztą zapraszam do przeczytania i mojego bloga :)
    http://modanageja.blogspot.com/2015/01/pedofilu-zostaw-mnie.html

    OdpowiedzUsuń