sobota, 29 czerwca 2013

11. Wakacje

Hejka :)

Co robicie w wakacje?

Ja jadę 15 lipca na kolonie, niestety tylko na tydzień :c
I jeszcze tylko w sierpniu do Grecji, na Kretę, chyba też na tydzień.

I to w zasadzie tyle. Nie za wiele tego, co? Ale zawsze to więcej czasu dla kolegów (którzy jednak jak na złość wyjeżdżają, także chyba będę się nudził)

Dzisiaj tak krótko, nic się do tej pory jeszcze nie działo ;p

A, jedna rzecz! Na judo chodzę chyba ze dwa miesiące, więc nie śmiać się, ale zdałem arcytrudny egzamin na 6 kyu (biały pas) :D (przy okazji, M ma pomarańczowy, czyli 4 kyu). Zwłaszcza że trener wszystko pokazywał, a składa się na to jedynie poruszanie się po macie i pady. W skrócie - idę, przewracam się, zdałem :D

No, i poza tym to na serio nic.


Narqa :)

piątek, 28 czerwca 2013

10. Koniec szkoły

Cześć! Co tam? :D

Zbliżał się koniec roku, trzeba było coś wykombinować na prezent dla naszej wychowawczyni. Wśród pomysłów znalazły się babeczki mojej mamy :) . W czwartek się za nie zabrała i poprosiła mnie, żebym poleciał do sklepu po mleko w proszku i białą czekoladę. Idę, pytam, nie ma mleka w proszku. Ale spoko, jest przynajmniej czekolada. Wracam, i co się okazuje? W przepisie jednak znajduje się tylko mleko :D

Jestem więc o czekoladę do przodu :)

A co do zakończenia dzisiejszego, bardzo fajnie.
Chciałem się ubrać ładnie. Serio. Dlaczego nikt tego nie docenił?
Mam pasek, więc wychodziłem na środek w pewnym momencie, ale pani wyperswadowała, żebym pożyczył jednak od kogoś białą koszulę... bo przyszedłem w czarnej z logo Sabatona (zespół) xD. W połowie i tak się rozpiąłem.

No, ale fajnie było :) Potem rozdanie świadectw, prezenty (nasza wychowawczyni jest zajebista- po prostu jest, kiedyś opowiem) i idziemy w jakieś 10 osób na pizzę (właściwie to pięć pizzów pizz) Było niesamowicie śmiesznie, co chwila epickie teksty i odpały :D Zdecydowaliśmy, że mam prowadzić zeszyt, w którym spiszemy od tej pory wszystkie teksty, jestem kronikarzem :D

Następnie jeszcze przyszli do mnie M i P. Graliśmy w kosza, w karty, na playstation move (P ciągle narzekał, że gra w tenisa zupełnie nie jest realistyczna- on trenuje i zapewne ma rację). Ale szybko poszli :c. I tak oto nudzę się, więc napisałem tego posta.


No cóż, jest już północ, dobranoc! :D

czwartek, 27 czerwca 2013

9. Uprzedzenia...

Czy to jest takie trudne dla heteroseksualnego, tolerancyjnego chłopaka wyświadczyć drobną przysługę przyjacielowi gejowi i go przytulić?

MT powiedziałem już tydzień, dwa temu, ale wciąż mi się smutno robi, jak sobie o tym przypominam :c

Ogarnijcie tylko sytuację. Wychodzimy ze szkoły, zakręcamy tuż za róg, pod mur. Nie ma szans, że ktokolwiek wyjrzy i zobaczy. Nikt nie tamtędy nie przechodzi. Jesteśmy całkiem sami.

A ja go poprosiłem o jeden, jedyny raz, kiedy będzie musiał zrobić coś, co go nie uszczęśliwia, ale przecież nie smuci, nie sprawia bólu. Jest mu czymś obojętnym, czymś, co codziennie robi- z dziewczynami. Oczywiście, niektórzy powiedzą, że to jest akurat normalne, że między chłopakami i dziewczynami hetero zawsze będą bardziej naturalne relacje, że po prostu MT nie chciał mi robić nadziei, ale: ja wiem, że on jest hetero, on zapewne również zdaje sobie z tego sprawę (że ja to wiem), więc oczywiste jest, że nie zrobiłoby mi to jakichś złudnych nadziei.

Zatem co przeszkadza w uszczęśliwieniu kolegi, który mimo to trwa w niefortunnej miłości i oczekuje jedynie zrozumienia oraz niewielkiego gestu?

Idiotyczne uprzedzenie. Nie byłoby problemu, nie wydarzyłaby się taka sytuacja, a ja zapewne nie założyłbym tego bloga. Bycie tym, kim jestem, nie powinno stanowić dla nikogo problemu. Przez różne totalitarne ustroje XX wieku, przez Kościół Katolicki w średniowieczu (teraz zresztą również).

Chociaż... optymistycznie patrząc, jakiś urok w tym dostrzegam. Głównie dzięki temu zacieśniłem relacje z M, P... i z MT mam nadzieję też :D. Poza tym, każde pojedyncze ujawnienie się potrafi dostarczyć trochę adrenaliny :D

Takie moje przemyślenia :D
A co tam u was?
Jutro koniec roku szkolnego, cieszmy się :D
Narqa

środa, 26 czerwca 2013

8. III. Coming Out - Nieudany?

Nie mogłem już wytrzymać. Tej presji. Tej ciągłej bliskości MT. Może też jest gejem? A co, jeśli nie? Zaakceptuje mnie, na pewno. Cholera, a jeżeli nie? Będę miał doła do końca roku. I pewnie tak właśnie zareaguje. Nie spodziewam się po jego zachowaniu, żeby był dojrzały w tych sprawach.

Ku**a, jeśli nie spytasz, to się nie dowiesz!


Racja. Po prostu powiem.


- MT...
- Hmm?
- Wyjdźmy na tej przerwie na dwór, musimy porozmawiać.
- Spoko.

Dzwonek. Czas działać. Wychodzimy na zewnątrz.

- O czym chciałeś pogadać? - spytał MT, schodząc za mną po łagodnym, trawiastym zboczu przy wyjściu ze szkoły.
- Bo... jest sprawa - zacząłem.
- No?
- Ale nie mów nikomu.
- Co? - ponaglił, lekko rozbawiony.
- Ani... nie przestrasz się jakoś :/
Teraz to już był nieźle wesoły...

Przez długi moment nie umiałem nic powiedzieć, nie wiedziałem, jak to najkrócej i najbardziej zrozumiale wytłumaczyć.
- ... Pozwól mi się przytulić - wyszeptałem prawie.
- Cooooo? - ... widocznie jego wesołość zmieszała się z zażenowaniem i zdziwieniem.

- Proszę :(
- Weź, jak chcesz to przytul Andżelikę czy coś!
- Ale... dlaczego nie?
- Bo... to dziwne. Zwłaszcza te słowa zapadły mi w pamięć.

Wróciliśmy do szkoły. Tamtego dnia przestałem już reagować na jakiekolwiek bodźce. Dalej siedzieliśmy w razem w ławce, ale nie odzywaliśmy się, nie spoglądaliśmy na siebie. Oczywiście M i P bardzo mi pomogli, nawet porozmawiali z MT.

Następnego dnia postanowiłem jakoś przerwać to milczenie między mną a MT. Usiedliśmy jak zwykle, obok siebie na matematyce. 

Mija pięć minut. Dziesięć. Piętnaście, dwadzieścia. Dwadzieścia pięć, trzydzieści. Nie mam języka w gębie.

- ... MT?
Odwrócił się do mnie.
- Zapomnij o wczoraj, co?
- Spoko... - uśmiechnął się, nie patrząc na mnie, by ukryć nieśmiałość.
- Chcę tylko, żebyśmy byli przyjaciółmi.

Co prawda byłem prawie pewien, że on nie jest gejem, ale miałem nadzieję, że przynajmniej da się przytulić :( Jeszcze tego dnia powoli zaczynaliśmy się z powrotem śmiać, gadać, uśmiechać :)


Dzisiaj jest z MT jak dawniej. Wygłupiamy się, śmiejemy, jest fajnie :D
Potem zapytałem P i M, o czym rozmawiali wtedy z MT. On powiedział, że nie ma nic przeciwko posiadaniu przyjaciela geja, tylko tyle, że czasami czuje się dziwnie. No, ale jeśli mimo wszystko wytrzymuje mnie w takiej samej bliskości, to polubiłem go jeszcze bardziej :D


Sory, że ostatnie posty były takie smutnawe (przynajmniej mi się tak wydaje), ale tak jakoś wyszło ;p
Narqa

wtorek, 25 czerwca 2013

7. II. Coming Out

Później przyznałem się M.

Czasami gadaliśmy z P o MT, i postanowiłem, że mu w końcu o tym powiem. Że nie będę się krył jak tchórz, jak piczka :D

I raz, wychodząc ze szkoły, P krzyknął do mnie właśnie w tym kontekście "***, dasz radę!"
Obok mnie oczywiście szedł M, i zaraz, jak to usłyszał... to się ZACZĘŁO.

M: Mmm :3 nowa wybranka? Kto?
J: NIE.
M: No powiedz :D (stale zaciesz na twarzy)
J: No nieee...
M: No weź, ja ci o wszystkim mówię.
J: Nie, naprawdę... nieważne.

I tak całą drogę do jego domu (bo mieliśmy judo tego dnia, a że mi się nie opłaca wracać do domu, to szliśmy do niego ;p) pytał mnie o to, no a co ja miałem zrobić? Wydawał się najbardziej nietolerancyjnym chłopakiem u nas w klasie. I strasznie nalegał, po treningu również :/. No to żeby przestał, a jednocześnie czując się trochę nie fair w stosunku do niego, obiecałem, że powiem mu następnego dnia. No i ten następny dzień to był 4 czerwca tego roku (wcale tego nie pamiętam, tylko sprawdzam po rozmowach na facebooku :D), i pierwsze, co się stało, to M podszedł i oczywiście upomniał się o moją obietnicę... Wyszliśmy na dwór.

J: (piszę dokładnie tak, jak pamiętam) Bo... wiesz... jesteśmy przyjaciółmi...
M: No... ?
J: No... chodzi o to, że to nie jest... (tu znowu chwila ciszy) dziewczyna.

Spuściłem głowę, nie mogłem wydusić z siebie ani słowa więcej, spodziewałem się najgorszego.

M: Serio?    Ledwo kiwnąłem głową.
M: A kto?
J: A... nie przeszkadza ci to?
M: No... Jeśli to nie ja, to spoko.
Wow, kiedy ON powiedział coś takiego, to wiedziałem, że naprawdę mu to nie przeszkadza :D

M: To kto to?
J: No, domyśl się ;p 
M: MT? :D 
Bardzo często żartowałem, że MT jest moim chłopakiem, więc trudne to nie było xD

Wróciliśmy do szkoły, M jeszcze powtórzył, że jest jeszcze w szoku, ale spoko. Oczywiście potem wypytywał mnie o MT, i oczywiście wsparł w pomyśle powiedzenia mu. A to miało być najtrudniejsze.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

6. I. Coming Out

... tym razem o moim pierwszym coming-oucie :)

Pierwsza osoba, której powiedziałem, to P (będę wszystkie imiona tak skracał, żeby nie było[czegoś{w zasadzie to nie wiem czego(woow, już czwarty nawias w nawiasie)}]).


To była ciemna, burzliwa noc... no, może inaczej. W każdym razie była noc. 15 marca 2013. Gadałem z P do późna na twarzoksią facebooku, nasza rozmowa wyglądała mniej więcej tak:


(wcześniejsze wiadomości pomijam, głównie luźna rozmowa, żarty, itp.)

(tekst prawie żywcem przepisany z rozmowy)

Ja: No właśnie.. jesteś hipokrytą


P: czeemu?


J: na religii tak sie wstawiasz za gejami, mowisz o akceptacji itp. a teraz takie zażenowanie ;p (wcześniej wymieniliśmy parę żartów, że "niby" jestem gejem :p[ale on jest ogólnie bardzo tolerancyjny, i dlatego właśnie zdecydowałem się najpierw jemu powiedzieć])

P: ale ja se sobie zartuje
dziwnie bym się czuł jakby się okazalo ze jesteś gejem
ale bym to zaakceptował i przywykł po jakimś czasie :D

J: czemu dziwnie
czy ludzie musza od razu myslec ze jak ktos jest gejem to od razu czuje cos akurat do nich?!!
czy to jest jakies po**bane spoleczenstwo?

P: nie
ale zawsze najpierw jest nieswojo
ludzie jeszcze nieprzywykli do innosci

J: i co, dlatego traktowalbys takiego czlowieka inaczej, jak przez jakis okres probny, czas gwarancji?

P: nie, jaki okres próbny ? Najpierw byłoby dziwnie pod takim względem ze chociazby wszystkie zarty gejowskie i nasze rozmowy nabraly by zupełnie innego znaczenia, ale potem bym sie na pewno przyzwyczaił, bo szanuje inność innych(inność innych ;D), i kazdy ma prawo do robienia tego co chce
a tak wogole to czemu cie tak to zdenerwowało ? XD

Chwila ciszy...

J: ... bo jestem taki

I zaraz potem przyszła odpowiedź. Krótka, zwięzła...

P: rozumiem

... po prostu poczułem przypływ zrozumienia, akceptacji, braku jakiegokolwiek problemu, po raz pierwszy od dawna poczułem się... dobrze.

To była sobota. Następnego dnia pisaliśmy jeszcze trochę (bo on na początku odebrał to jako żart), powiedziałem, że podoba mi się MT. Jak spotkaliśmy się potem w szkole, traktował mnie całkowicie normalnie, nie śmiał się, chciał wesprzeć. Dlatego do dzisiaj bardzo go lubię, a to wyznanie w dodatku znacznie polepszyło nasze relacje- zaczęliśmy częściej rozmawiać, i to nie tylko na ten temat.

Wydarzenie to otworzyło historię moich coming-outów, które jak na razie odbyły się trzy. Strasznie się rozpisałem więc ciąg dalszy później.

Siemka :D

niedziela, 23 czerwca 2013

5. Ta historia robi się za długa...

Yyy.

Dobra, tym razem dokończę opowieść, obiecuję :D


M przestał mi się podobać gdzieś na wiosnę chyba, potem jakoś zaczęły się zacieśniać relacje moje i MT, zaczynaliśmy coraz częściej pisać na fejsie (którego wtedy dopiero co założyłem). Bardzo fajnie się z nim gadało, tyle tylko, że ma on niewytłumaczalne zafascynowanie... sprzętem komputerowym :D. Wszędzie karty graficzne, procesory... trochę masakra. Ale mamy też wiele wspólnych tematów, umiemy się nawzajem rozśmieszać :)


Przyszły wakacje, pojechałem na kolonie, do Hiszpanii, oczywiście jak było?- gorąco ;p

I po wakacjach znowu do szkoły. Myślałem, że MT mi przejdzie, ale jak na złość zacząłem do niego czuć jeszcze więcej ;p. I tak do Wigilii, do Nowego Roku, i później polepszały się nasze relacje, jako kolegów oczywiście :). Kilka razy przytulałem MT w żartach, ale to nie równa się temu, jakby tak mi na to pozwolił. Od marca mniej więcej zacząłem się przyznawać do mojej orientacji najpierw jednemu (P), a potem drugiemu przyjacielowi (M). Na końcu był MT. postaram się to wszystko opisać jako trzy oddzielne historie coming-outów.


Dzisiaj trochę krócej było, czekajcie na kolejną serię opowieści, tym razem o coming outach :D

narqa 

4. Krótkiej historii ciąg dalszy...

... następuje.

Zatem, na czym to ja skończyłem?

A. Skończyła się szósta klasa, średnia pięć dwadzieścia, zachowanie b. dobre albo wzorowe (nie pamiętam), mogę iść praktycznie do każdego gimnazjum. No właśnie, nie wspominałem, mieszkam w Olsztynie. No więc dostałem się do Gimnazjum nr... co to, spowiedź? Ważne, że gimnazjum, nie? Nie o tym mowa :)

Trafiłem do klasy ogólnej, bardzo fajnej zresztą, jak się okazało :D. I już po paru miesiącach utworzyła się nas taka czteroosobowa grupka, ja, M, P i MT (tak, o nim już wspomniałem).

I dwóch z nich, M i MT uprawiają geocaching (jak nie wiecie o co cho, to tu), no i była jedna taka super skrytka, namówili nas na nią, i poszliśmy w 6 osób za pierwszym razem. To był taki opuszczony kanał, nie był pod ziemią, prosta droga, bez rozwidleń, nie grozi zawaleniem. Ale wszyscy czterej zdygali <wyraz całkowitego zażenowania>, bo nietoperz. JEDEN. To wtedy M (tylko on został) mówi, że spoko, pójdziemy sami. Dziesięć kroków... O, to nie jeden nietoperz, tylko dwa, spieprzamy. No powiedzcie mi, szczerze, co taki nietoperz mógłby nam zrobić? Och, Wplątywanie się we włosy, przenoszenie chorób... wszyscy mieli kaptury i latarki. Naprawdę nie rozumiem. A dlaczego mnie to tak denerwuje? Bo rezygnowaliśmy w ten sposób co tydzień przez dwa miesiące! Nie próbuję tu wyjść na odważnego, ale przyznajcie, gdzie choć trochę adrenaliny, chęci przygody?

Ale ostatecznie właśnie tą czwórką w końcu się udało. Sufit tego kanału wyglądał jak małe stalaktyty z jakiegoś żółtego gówna, było tam parę cm wody i.. dosłownie w ch*j nietoperzy :D. No i udało się. Doszliśmy do końca, małego pokoiku z betonu, z pudełkiem geocach, no i zrobiliśmy co tam trzeba (właśnie przeczytałem to zdanie i brzmi ono bardzo dziwnie, ale mam nadzieję, że tylko ja jestem tak zboczony :/).

Tylko o czym ja gadam i gdzie tu jest cokolwiek na temat mojej orientacji?

Ano właśnie. Wtedy spodobał mi się jeden chłopak z tej czwórki (już wiecie kto? mylicie się ;) ). Kiedy MT i P zostali w tyle, ja szedłem z M przez korytarz, starając się nie obudzić śpiących wtedy nietoperzy. Które mimo to postanowiły się obudzić i nagle polecieć w naszą stronę. Stałem tuż za M, który w tym momencie w odruchu strachu odwrócił się do mnie i wtulił głowę między ramiona. Pamiętam jeszcze, jak wydał mi się wtedy taki słaby i bezbronny, taki uroczy. Wtedy objąłem go z obu stron na chwilę, aż przeleciały nietoperze. Spytał wtedy, co to było... 

Od tamtej pory wszyscy długo żartowali, że jestem pedałem (choć pod koniec I klasy odegnałem większość podejrzeń).
Zawsze wypowiadał się bardzo nietolerancyjnie o gejach, myślałem, że jest największym "hejterem" jakiego znam, ale potem wam jeszcze o czymś opowiem :D


Sory, że tak się rozpisuję, ale ta historia chyba doczeka się trzeciej części ;p

piątek, 21 czerwca 2013

3. Krótka historia...

... tego, co zapewne was interesuje :3.

A zatem mojej orientacji.


Jak to się zaczęło?

Co prawda nie mogę być całkowicie pewien swoich uczuć z przedszkola na przykład, ale pamiętam, że zawsze miałem taką skłonność do wybierania sobie spośród kolegów jednego najfajniejszego i spędzania z nim więcej czasu itp.

I już w przedszkolu był taki jeden, nie będę nawet podawał inicjału, już się nie znamy. Ale bardzo go lubiłem, i nawet jeśli to nie było zauroczenie, to byliśmy dobrymi przyjaciółmi. Niestety niewiele pamiętam z wtedy :c.

Potem, jak poszedłem do podstawówki, to przez właściwie sześć klas miałem innego przyjaciela (niech będzie R), którego znałem jeszcze z przedszkola (może nie byłem cały czas nim zauroczony, ale zawsze to z nim się razem trzymaliśmy). W dodatku podobała nam się przez długi czas ta sama dziewczyna(DŁUGI [jemu 6 klas, mi pierwsze 4{kocham tak zakleszczać nawiasy :D}]), znaczy podobała- nie wiem do końca, bo wtedy może coś jeszcze miałem z hetero, a może mi się wydawało?

Często przychodziliśmy do siebie nawzajem, czasem na noc. Pamiętam, że kiedy się rozbierał, albo jak cała klasa przebierała się na basen, to lubiłem patrzeć na niego, jak był goły...

Tamta dziewczyna przestała mi się podobać ok. końca czwartej klasy, potem myślałem, że podoba mi się inna, ale dzisiaj widzę w tym tylko jakieś urojenie xD.

I co, myślicie, że od teraz już tylko o chłopakach? Niedoczekanie wasze, zwrot akcji :D.

W piątej klasie pisałem konkurs z angielskiego (no właśnie, nigdzie nie napisałem, mam b.dobre oceny w szkole[chociaż nie jestem kujonem, masakryczną część zapamiętuję z lekcji]), i jakoś zapamiętało mi się imię o rok młodszej dziewczyny, która siedziała obok. Potem chodziliśmy z pół roku w szóstej klasie (bo wtedy jeszcze "wolałem" zakochiwać się w dziewczynach, a na chłopaków tylko patrzeć [itd :3]).

Ale równocześnie pod koniec roku spodobał mi się jeden chłopak z klasy, ale tylko trochę zacieśniliśmy relacje i było zakończenie, więc nawet nie zdążyłem być smutny z tego powodu ;p. Mniej więcej przy tym koledze zacząłem się orientować o co common xD


Ej, nie spodziewałem się, że to tyle zajmie, a jest już późno, więc obiecuję
dokończyć posta jutro.

Dobranoc :D

czwartek, 20 czerwca 2013

2. Jeszcze o mnie


Nie mam pojęcia, o czym myślałem, pisząc ten pierwszy post... ale zapomniałem napisać o sobie wiele ważnych rzeczy ;p.

Po pierwsze zainteresowania. Lubię czytać, nie jakoś nałogowo, ale od czasu do czasu mam takie fazy, że czytam np. pół książki dziennie. Nie jarają mnie specjalnie romanse, zwłaszcza że większość książek z tego gatunku mówi o hetero. Aktualnie jestem w trakcie "Szubienicznika" Jacka Piekary... trudno mi określić kategorię, chociaż ogólnie panuje tam atmosfera tajemnicy związanej z gośćmi na dworze szlacheckim... ale nie spojleruję nic :) . 


Jeśli chodzi o komiksy, kocham serię Thorgala, moim zdaniem najrzetelniej dopracowana fabuła, jak i grafika(nic dziwnego, jak ukazuje się jeden numer na rok ;p). Niedawno dokupiłem(drogie jak ch*j, jak do tej pory 33 numery x 30 zł + serie poboczne- ok.7 x 30 zł) ostatnie brakujące tomy i planuję masywną powtórkę jakiejś połowy serii. A łączy się to również z książkami, bo dowiedziałem się, że Amelie Sarn napisała dwie powieści Thorgala (jeszcze więcej do czytania :D!).


Jeśli chodzi o sport, mój w miarę ładny kolega M namówił mnie żebyśmy razem chodzili na judo, i nawet mi się spodobało(choć najpierw chodziłem głównie dlatego, by mieć jakiś kontakt fizyczny z M :3), poza tym za piłką nożną nie przepadam, całkiem dobrze radzę sobie w kosza... i, na przestrzeni życia, chyba zaczęło się to w piątej klasie podstawówki (jestem w 2 gim) podczas skakania przez skrzynię na wfie- zostałem parkourowcem :D. Odkryłem, że bardzo lubię przeskakiwać przez przeszkody czy wchodzić na drzewa, i to się jakoś samo rozwinęło. Obecnie wszyscy moi znajomi powtarzają, że nie znają nikogo, kto wskoczyłby stopami na skrzynkę elektryczną sięgającą mu do ramion (takie jedno z mych osiągnięć, musiałem się pochwalić XD). No i nawet nieźle u mnie z umięśnieniem, a dokładniej na brzuchu- wg nieoficjalnego rankingu dziewczyn mam pierwsze miejsce w klasie ;p.


Jeszcze ostatnie- muzyka.

To, że jestem gejem, nie musi oznaczać, że lubię wrażliwą muzykę < złowieszczy uśmiech >:) >. Ogólnie to słucham Heavy, Folk, Power Metalu i Rocka, a moje ulubione zespoły to Hunter, Sabaton, Motorhead, Nirvana, Radogost, Bon Jovi, Nickelback, Mudvayne, Manowar, Nightwish, Black Sabbath, Alice In Chains, Korpiklaani i, nie mogę tego nie wyróżnić, zakochałem się w utworze z soundtracku Morrowinda(BTW polecam tą grę ;p), skomponowanym przez Jeremiego Soule'a, Nerevar Rising :D. 

Ale się rozpisałem, sorki.

Do następnego, narqa!

wtorek, 18 czerwca 2013

1. Witajcie!

Jest to mój pierwszy post, jak również pierwszy blog, jak również... nie no dobra, może nie pierwsze zdanie XD

Jestem nastolatkiem (mam 15 lat), gejem (jak zapewne już wywnioskowaliście po tytule ;p), nie ubieram się jednak jakoś zniewieściale/pedalsko, jednym słowem- zapewne nie rozpoznalibyście we mnie w tłumie ludzi nikogo "innego"(raczej/ nie wliczając "gejdarów" niektórych). Mam ciemne, niemal czarne, długokrótkośredniowsamraz (słowotwórstwo ;D) włosy, ok. 1.70 m wzrostu, ee.. no i resztę ciała :)

Do tej pory ujawniłem się trzem moim przyjacielom przyjaciorgu przyjaciołom(chłopakom, w tym jednemu, który mi się podoba :) - nazwijmy go MT), ale szczegóły opiszę w kolejnym poście, jak będę miał więcej czasu- teraz rodzice kręcą się po domu i najwyraźniej pasjonuje ich stałe przynoszenie mi drobnych przekąsek, owoców, prania itp., także widzicie moją jakże ciężką sytuację xd

Do następnego posta ;p

PS Jako, że dopiero zaczynam, to może na początku będę trochę nieśmiało opisywał swoje przeżycia, ale obiecuję się rozkręcić :D