Dobra, tym razem dokończę opowieść, obiecuję :D
M przestał mi się podobać gdzieś na wiosnę chyba, potem jakoś zaczęły się zacieśniać relacje moje i MT, zaczynaliśmy coraz częściej pisać na fejsie (którego wtedy dopiero co założyłem). Bardzo fajnie się z nim gadało, tyle tylko, że ma on niewytłumaczalne zafascynowanie... sprzętem komputerowym :D. Wszędzie karty graficzne, procesory... trochę masakra. Ale mamy też wiele wspólnych tematów, umiemy się nawzajem rozśmieszać :)
Przyszły wakacje, pojechałem na kolonie, do Hiszpanii, oczywiście jak było?- gorąco ;p
I po wakacjach znowu do szkoły. Myślałem, że MT mi przejdzie, ale jak na złość zacząłem do niego czuć jeszcze więcej ;p. I tak do Wigilii, do Nowego Roku, i później polepszały się nasze relacje, jako kolegów oczywiście :). Kilka razy przytulałem MT w żartach, ale to nie równa się temu, jakby tak mi na to pozwolił. Od marca mniej więcej zacząłem się przyznawać do mojej orientacji najpierw jednemu (P), a potem drugiemu przyjacielowi (M). Na końcu był MT. postaram się to wszystko opisać jako trzy oddzielne historie coming-outów.
Dzisiaj trochę krócej było, czekajcie na kolejną serię opowieści, tym razem o coming outach :D
narqa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz