wtorek, 25 czerwca 2013

7. II. Coming Out

Później przyznałem się M.

Czasami gadaliśmy z P o MT, i postanowiłem, że mu w końcu o tym powiem. Że nie będę się krył jak tchórz, jak piczka :D

I raz, wychodząc ze szkoły, P krzyknął do mnie właśnie w tym kontekście "***, dasz radę!"
Obok mnie oczywiście szedł M, i zaraz, jak to usłyszał... to się ZACZĘŁO.

M: Mmm :3 nowa wybranka? Kto?
J: NIE.
M: No powiedz :D (stale zaciesz na twarzy)
J: No nieee...
M: No weź, ja ci o wszystkim mówię.
J: Nie, naprawdę... nieważne.

I tak całą drogę do jego domu (bo mieliśmy judo tego dnia, a że mi się nie opłaca wracać do domu, to szliśmy do niego ;p) pytał mnie o to, no a co ja miałem zrobić? Wydawał się najbardziej nietolerancyjnym chłopakiem u nas w klasie. I strasznie nalegał, po treningu również :/. No to żeby przestał, a jednocześnie czując się trochę nie fair w stosunku do niego, obiecałem, że powiem mu następnego dnia. No i ten następny dzień to był 4 czerwca tego roku (wcale tego nie pamiętam, tylko sprawdzam po rozmowach na facebooku :D), i pierwsze, co się stało, to M podszedł i oczywiście upomniał się o moją obietnicę... Wyszliśmy na dwór.

J: (piszę dokładnie tak, jak pamiętam) Bo... wiesz... jesteśmy przyjaciółmi...
M: No... ?
J: No... chodzi o to, że to nie jest... (tu znowu chwila ciszy) dziewczyna.

Spuściłem głowę, nie mogłem wydusić z siebie ani słowa więcej, spodziewałem się najgorszego.

M: Serio?    Ledwo kiwnąłem głową.
M: A kto?
J: A... nie przeszkadza ci to?
M: No... Jeśli to nie ja, to spoko.
Wow, kiedy ON powiedział coś takiego, to wiedziałem, że naprawdę mu to nie przeszkadza :D

M: To kto to?
J: No, domyśl się ;p 
M: MT? :D 
Bardzo często żartowałem, że MT jest moim chłopakiem, więc trudne to nie było xD

Wróciliśmy do szkoły, M jeszcze powtórzył, że jest jeszcze w szoku, ale spoko. Oczywiście potem wypytywał mnie o MT, i oczywiście wsparł w pomyśle powiedzenia mu. A to miało być najtrudniejsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz