poniedziałek, 26 maja 2014

50. Zwykły jubileusz...

Zwykły... a, bo nic specjalnego...

Tak jak zresztą i ja, zwykły, nikt specjalny... jako niższej formie, którą się ogłosiłem, nie przeszkadza mi to, mam mniejsze wymagania od życia towarzyskiego, społecznego. Muszę mieć.

A propos, niedługo też rocznica mojego bloga, któregoś tam sierpnia ;p

No, cóż.

Do sedna: Pojechałem na cały weekend do babci... na Wielkanoc. Dokładnie tak xD
Spóźniona tak, bo w Wielkanoc właściwą mój sześcioletni brat chorował, a teraz tata na maraton rowerowy jadąc, podwiózł nas do babci :D

Lubimy grać ze sobą w karty, konkretnie ja, mama i babcia, i konkretnie w tysiąca :) Dziwnie/śmiesznie to brzmi, ale trzeba by chyba zagrać z moją babcią, żeby zrozumieć :D
Pierwszy raz na pieniądze graliśmy, i nawet przy małych stawkach przegrałem ok. 1,50 zł xd

No, i tyle. Poza tym... jaki zjebany upał, nie na moją i tak przesuniętą skalę termiczną, którą już dawno u siebie zdiagnozowałem ;p

Dzisiaj bardzo fajnie, byłem na zrzeszeniu kujonów, szerzej znanym (choć pewnie w ogólnym rozrachunku i tak wąsko) jako Gala Laureatuf (oj, przepraszam, z polskiego to ja tych dyplomów nie miałem), było dziesięć najlepszych szkół - nasza druga :D Przedstawialiśmy prezentację z fizyki, o której nie wiem czy pisałem, ale przygotowywaliśmy od jakiegoś czasu ;p (ja jako laureat his-ang, to byłem od prezentacji w powerpoincie ;p). Inne były gorsze, lepsze, śmieszniejsze niektóre, wręcz jak komedie xd

Potem było jedzenie - dla mnie bomba (od roku i tak nie mogę przytyć ni chuja), i druga część - dekoracja.

Dekorowano laureatów pięciokrotnych (jednego), poczwórnych, potrójnych, podwójnych (Mnie! Ach, byłem jedynym uczniem, który zapomniał stroju galowego, to musiało śmiesznie wyglądać :D), pojedynczych jako reprezentantów szkół, nauczycieli przygotowujących laureatów po kolei wg ilości, potem kierowniczkę ośrodka doszkalającego nauczycieli, dyrektorów, przewodniczących konkursów, bałem się, że dojdzie jeszcze do dekoracji woźnych, magazynierów, przyjaciół i rodzin laureatów i nauczycieli, doradców ds. czystości powierzchni płaskich (potocznie sprzątaczy), dekoracji choinek i wielu innych rzeczy. Ale w końcu, po przemówieniu stale zacinającej się pani gospodarz gali udało się wyjść z sali w wielkim tłumie ludzi :D Dostałem dyplom i wielki (serio, A3) atlas Polski. Ledwo do plecaka wszedł. A podczas przemówień ładnie poszło mi pół rozdziału Wiedźmina xd

A dzisiejszego wieczora piszę sobie z chłopakiem (nie, nie moim :/ {w sumie to chyba niczyim}) i jakoś zleciały dwie godziny, a na tym się nie skończy pewnie ;p a który pewnie to przeczyta ;p wygląda na to, że idziemy do tego samego liceum :D

Tymczasem jutro szkoła, a my wciąż miewamy klasówki ;p

Idźcie spać, zamiast zamulać po nocy :D

1 komentarz:

  1. Może pora przestać traktować siebie z takiego niskiego pułapu? Zapewne dla tego kogoś z kim rozmawiasz te dwie godziny, nie jesteś wcale takim "nikim" jak uważasz.

    Kibicuję zatem, aby ta wasza znajomość się rozwinęła w dobrym kierunku. Może wtedy zmienisz podejście do świata i ludzi.

    OdpowiedzUsuń