Tu krótki komunikat: ci, którzy czytacie bloga, nie bójcie się pisać :) jeśli chcecie, mój email jest po prawej (nie piszę tego, bo jestem samotny, akurat mam ostatnio zapierdol, ale zawsze znajdę czas, żeby odpisać ;D)
A wracając, tamtej nocy już się przespaliśmy (osobno :/), i nadszedł kolejny dzień, czyli kolejne atrakcje ;p. Byliśmy na kilku ciekawych wykładach, pograliśmy w planszówki, jedliśmy na mieście. Ogółem, sielanka (czyli niewiele do opisania ;/)
Aaaa :D
w piątek spotkaliśmy gościa przebranego za jakąś postać, z gry lub filmu. No i sb pogadaliśmy miło (nie tylko my, kilka obcych osób również tam stało), i nagle ten zapowiedział, że opowie kawał :
- Co jest najważniejsze jesienią? Kiedy zaczyna robić się zimno, pogoda staje się taka obskurwiała (xD)... co jest wtedy najważniejsze? - zapytał pokaźny osobnik donośnym głosem z nutką rozbawienia.
I wszyscy poczęli się zastanawiać.
- Jesień!
- Copernicon!
- Deszcz!
- Otóż nie, moi drodzy. Najważniejsza rzecz jesienią... to ŁYŻKA!
W tymże momencie wszelki słuchacz dostał szalonego, niespodziewanego mindfucka, kontrastującego z majestatem Collegium Maius.
- Co? Jak to łyżka?
- No łyżka. Łyżka jest najważniejsza jesienią. JE SIE NIĄ.
I wszyscy masowy facepalm :D
- Co za suuchar... xD
A idąc przez stare miasto, spotkaliśmy zajebistego menela xD Nie opiszę wszystkiego, co odwalał, no ale... m. in. gadał do ludzi (również po angielsku), mył się wodą ściekającą z rusztowania (padał deszcz), i, co chyba najlepsze, śpiewał następującą piosenkę:
Każdy może mieć dziewczynę
Nawet taką, co nie ma nóg :D
Która nawet nie wie, co to znaczy nooga xD
Murowany hit ;D i on był chyba na wpół trzeźwy, zatem propsy ;p
No i to tyle. W niedzielę rano poszedłem się przejść i przebiec po Toruniu, potem głównie siedzieliśmy na mieście albo w Games Roomie, i ok. 16 mieliśmy pociąg do domu.
Oczywiście kończę tego posta, zamiast uczyć się historii, ok. 300 stron :D
Dobraanooc! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz