Tu nie ma o czym pisać.
Naprawdę xD
Ale skoro relacjonuję tu swoje życie, nie mogę się wymigać :P
W piątek piękne lekcje, żadnej pracy domowej prawie nie było, cały dzień świetny humor... Bo to już dzisiaj ^.^
Myślałem, że to wszystko z ewentualnego stresu, z tej presji czasowej - miałem osiem minut po dzwonku na dotarcie na przystanek - szybko okazało się, że wcale nie. Bolący brzuch zwiastował po prostu grypę jelitową :/
A poszliśmy na horror, chciałem się tak dobrze bawić... Podczas seansu było mi najgorzej, nie miałem siły nawiązać kontaktu :c
No, niestety xD Potem jeszcze posiedzieliśmy jakiś czas przy stoliku, on pił, ja nic nie zamówiłem :P
Ale opowiadając to z dzisiejszej perspektywy, nie czuję się już psychicznie źle z tego powodu - Jisas, następnym razem będzie lepiej, chociaż to wczoraj miało być tak fajnie :D
A wychodząc z budynku jeszcze pośliznąłem się na zlodowaciałym bruku. Fun, fun, fun.
Okej, wycisnąłem chyba tyle, ile tylko się dało z tego jakże... upośledzonego spotkania xD Nie chcę pisać nic więcej :P W każdym razie dzisiaj już się kuruję i do jutra powinno mi zniknąć, odporność jednak daje znać, pomimo epidemii domowej xD
A w szkole dobrze, tylko jedna klasówka w tym tygodniu, oceny niezłe, tylko jedna 2 jak na razie :P Średnia wysoka (wow :d), o całą ocenę od średniej klasy o.o Gra na keyboardzie z ST jakoś idzie (pani mnie chwali, więc nie narzekam :3)
O, i polecam "Modlitwy za Bobby'ego", tak, DOPIERO teraz. :P W każdym razie bardzo mi się podobało :3
PS. Ale następne spotkanie będzie lepsze, obiecuję! Najlepsze! ^.^
Film oglądałem- poryczałem się, na szczęście nikogo nie było w domu. Co do gry to życzę powodzenia w dalszej nauce.
OdpowiedzUsuń