sobota, 4 października 2014

69. Niecodzienny numer, a zatem i niecodzienne wieści ;)

Witam wszystkich :D
Rozumiem, że u każdego dobrze. Jeśli tak, to dobrze.

W tę środę w liceum hucznie odbyły się otrzęsiny, organizowane przez jedną z klas drugich.
Pierwszaki dostały po państwie tematycznym i należało się stosownie przebrać, porobić pocztówki-plakaty zachęcające do podróży do danego kraju, skecze reklamowe o tym samym przeznaczeniu, oraz przygotować charakterystyczną piosenkę ;p

Nie będę się zdradzał, bo potencjalnym poszukiwaczom mocno zawęziłbym grono poszukiwań xD W każdym razie były takie państwa, jak Japonia, Meksyk, Indie, Egipt, Francja.. i coś jeszcze ;p

Najbardziej chyba podobali mi się Hindusi i Japończycy, u tych drugich same subkultury :D Choć meksykanie z tymi wszystkimi wąsami, sombrero i gitarami też urzekali xp

No cóż, poza tym jednak, że u wszystkich było na co patrzeć, to jednak nie było czego słuchać, bo jedyny kabel do udźwiękowienia się spieprzył jakoś na początku xD A klasy miały grać przodem do komisji, przez co inni nie mogli tak naprawdę zobaczyć, co też przygotowali jako skecz. Organizacja przypadła zwycięskiej klasie sprzed roku. I, nie przesadzając, wyszło im to chujowo :P

Muszę się odzwyczaić od przeklinania, jak samotnie w domu zaczynam, to już skończyć nie mogę. A przecież w towarzystwie wręcz nie potrafię być agresywny :/

Co poza tym, co poza tym, co poza tym... Hmm, niech będzie.

Zacząłem chodzić w koszulach (wow :o, ale spokojnie, nie wyglądam bardzo pedalsko xD - choć w sumie SZ powinien to zweryfikować :p)

I jakoś tydzień temu, kiedy pojechałem z mamą po buty, postanowiłem jeszcze pomierzyć ubrania. I wtedy z moich ust padła następująca kwestia (na temat dwóch koszul):
- Okej, tej nie chcę, bo pedalska, tę wezmę, bo... bo tylko lekko pedalska xD
A mama na to (żartobliwym tonem):
- A co, jesteś takim 'lekkim'?
Nie odpowiedziałem, bo nie zwróciłem na to najmniejszej uwagi, uznałem to za zwykły żart. Ale temat powrócił... w samochodzie.
- Chyba mi nie odpowiedziałeś na pytanie w sklepie...
- [No cóż, i tu pojawia się moja odpowiedź na postawione wyżej pytanie, której pozwolę sobie nie zacytować, a która bynajmniej nie była przecząca, wręcz przeciwnie, sprostowałem, że... no cóż, nie mam chłopaka i nie mam pojęcia, kiedy miałoby się na to zanosić]
I... tyle. Mama powiedziała, że i tak od pewnego czasu to podejrzewała (Choć myślała, że chodzę z ST xD), i że to jej intuicja - gówno prawda, zważywszy na to, jak często podlegała ona mojej własnej sugestii. Nastawienie do takiej sytuacji miałem wyrobione od dawna i nie miałem nic przeciwko temu, by ostatecznie do tego doszło. Wcześniej spróbowałem nawet osobiście zainicjować coś takiego, z tym, że druga strona jakoś nie była skłonna do rozmowy.

Także tyle by było na temat pierwszego coming outu w rodzinie - i, szczerze mówiąc, nie mam wciąż nic przeciwko temu, by reszta (ta najbliższa) się o tym dowiedziała - w tym rodzeństwo, taka świadomość dałaby raczej jednego homofoba mniej, nieprawdaż?

I wczoraj dość spontanicznie powiedziałem o tym koleżance, mojej byłej xDD Dobry jestem :D O dziwo, nawet nie spytała o motywy ubiegłego związku.

A teraz... meritum, przynajmniej dla mnie: Kolejne spotkanie z SZ! :3

Umówiliśmy się po lekcjach w piątek, na szesnastą. Po dzwonku zostałem w szkole, celowo, by poczytać książkę i zabić pozostały czas. Później zostawiłem plecak w szafce (po ostatnim opisie poproszono mnie o więcej szczegółów, no cóż, proszę bardzo :D), poprawiłem włosy (obowiązkowo xD) i ruszyłem na ustalone miejsce.

SZ uprzedził mnie o możliwości spóźnienia, nawet piętnastominutowego, więc nie martwiłem się przez pierwszy kwadrans po czasie. Przez drugi też nie, bo skoro powiedział, że przyjdzie, to przyjdzie. Przez myśl mi nie przeszło, że mógłby nie przyjść, jestem pewien, że zależało mu na tym tak samo, jak mi ;D W końcu rozmawiamy codziennie średnio po parę godzin od... uwaga, od początku roku xD

Po pierwsze, poszliśmy jeść, co jest idealną rzeczą na początek po ośmiu godzinach w szkole i niedokończonym śniadaniu ;p I, nie mogąc się zdecydować, zdaliśmy się oboje na mnie: A ja zawsze mam do polecenia jeden lokal, gdzie jest dobrze, szybko, tanio i nigdy nie ma tłoku - czyli w sam raz dla nas ;) Nie podam nazwy, bo nie zapłacono mi za reklamę :p

Zamówiliśmy to samo, ale z różnymi sosami... I nikt nie spojrzał przy odbiorze na to, co odbiera. Ja zjadłem jego zamówienie i on wszamał moje xd

I poszliśmy do parku - jeny, klasyka... i to do tego samego, co ostatnio. Niewielu ludzi, tak jest dobrze.

A tam miałem całkiem sporo do opowiedzenia, między innymi historię z góry i wspólne narzekanie na organizację otrzęsin ;p Ale nie mieliśmy aż tyle czasu, zaczynało się wyludniać, ściemniać i zrobiło mi się (tak, mi, a chyba pisałem o swojej zwiększonej niewrażliwości na zimno) chłodno. Zacznę chodzić w długich spodniach może w końcu xD Albo... jeszcze tydzień. A na kurtkę jeszcze przyjdzie czas, śnieg nie pada.

Tak więc ja i SZ poszliśmy w stronę przystanku, z którego miałem odjechać. Jak miło jest być odprowadzonym, ja zawsze odprowadzałem innych :D Jaka mała różnorodność emotek.. :/

No i to by było na tyle, zostałem odprowadzony fizycznie na przystanek i wzrokiem, odjeżdżając. Koniec ^.^ i jechał krótko i szczęśliwie.

A SZ? Jechał długo i (miejmy nadzieję, trzymajmy kciuki) również szczęśliwie, Był w domu chyba czterdzieści minut po mnie :P Oczywiście wiem to stąd, że tuż po powrocie bez pisania się nie obyło. Tworząc ten wpis też z nim rozmawiam, aw shit xD

Tak więc, do następnego posta - żegna was szczęśliwy posiadacz czterech czekolad i nieszczęśliwy posiadacz bolącego gardła - rozdwojenie jaźni xP

//Kurde, 200 wyświetleń i wrzesień przebiłby rekordowy styczeń tego roku :D
/// Co się z wami stało, błagam, komentujcie :P (Nie to, że nie lubię konwersować z udzielającym się często S, ale nie chciałbym, żeby był on jedyny ;d a statystyki nie kłamią, jest was sporo, jw. xD)
//// W końcu!... Statyw do keyboardu!
///// Cały dzień nie ruszyłem historii... a powinienem :/
////// Dostałem czekoladę od koleżanki! Teraz muszę się zrewanżować ;p

5 komentarzy:

  1. Oj, oj. SZ zajmuje Ci już tyle czasu, że nie ma kiedy aktualizować bloga czy na wymianę maili :P

    Generalnie - zajebiście! Gratuluję coming outu przed mamą w bardzo wczesnym wieku, masz więc z głowy układanie sobie wieloletnich odpowiedzi na pytania rodziny o dziewczynę, o wnuki itp.

    Powiem Ci, że jakby mnie moja mama "przycisnęła", jak Ciebie, gdy intuicja jej mówiła różne rzeczy, to może byłbym dziś gdzie indziej. Ale "detale" to już ewentualnie na priv :P

    Pozdrawiam :)

    PS. S ma to do siebie, że się czepia polszczyzny, więc nie byłby sobą jakby nie zwrócił uwagi, że użycie formy "oboje" w konteście dwóch osobników rodzaju męskiego jest błędem. Chyba, że już ustaliliście między sobą, że jeden pełni rolę kobiety ;)

    PS2. Też w sumie jestem zdziwiony, że komentarzy ubyło. "SZ" pewnie przestał tu pisać, bo siedzi z Tobą na fejsie przez 6 godzin dziennie, więc nie czuje potrzeby jeszcze pisać tu :P

    PS3. Gratuluję statywu - przypomnij mi, jaki to model instrumentu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, chcesz aby inni komentowali, ale sam nie odpisujesz na komentarze :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, jestem w tym tygodniu nieźle zabiegany, uczę się i załatwiam wyjazd na event ;p Czytałem komentarz i zastanawiałem się, czy odpowiedzieć mailowo, czy tutaj.

      O detale, oczywiście, skoro już zaczynasz, jak najbardziej proszę ;)

      Ad. PS. Niech będzie, "obaj" :P

      Ad. PS2. Bez przesady, zwykle po 2-3 godziny xD

      Ad. PS3. MK 906 ;)

      Pozdrawiam, wracam do historii i pisania aplikacji xP

      Usuń
  3. Hm... "zabiegany", "nauka", "wyjazd"... i jednocześnie 2-3h na SZ.

    No, no. Wpadłeś chyba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog jest jedyną rzeczą, której pielęgnację porzuciłem na czas nieokreślony do końca załatwiania rzeczy, tj. do jutra. Czasami wpadam, to prawda, na świetne pomysły. Jaki ja kreatywny :P

      Usuń