czwartek, 21 sierpnia 2014

56. Północna Italia I

Buongiorno, wróciłem z wakacji :D

Wciąż jestem zmęczony, ale także wciąż opalony i szczęśliwszy - bilans dodatni.

Nie opiszę tego wyjazdu tak, jak Paryża, bo zwyczajnie nie pamiętam tylu szczegółów ;p
Pozwólcie jednak, że zrobię z tego obszerny dziennik podróżniczka (teraz żałuję, że nie opisywałem codziennie wieczorem swoich wrażeń :/) podzielony na konkretne fragmenty, ze wszystkim, co tylko zdołam sobie przypomnieć. Fajnie? No to zaczynamy!

1. Pierwszy przystanek - Polska

Nie ma co, zajebiście. Co to w ogóle za punkt?
W piątek 8 wyjechaliśmy przed północą z domu. No i... to na tyle. Tata przejechał całą Polskę, podczas gdy my drzemaliśmy w aucie. Czy muszę coś dodawać? Około ósmej udało nam się dojechać do Mikulova - pierwszej, czeskiej atrakcji.

2. Mikulov - bajkowo-barokowy zamek

Czesi mają śmieszny język. I są w większości grubi, a miasteczka są szare, typowo jak tuż po upadku prlu, jakoś 20 lat za Polską. O drogach innych niż autostrady wolę nie wspominać :c Ale to miasteczko jest niezłe (tylko niezłe dlatego, że za 10 dni opowiem o innym, pięknym), ponieważ góruje nad nim wspomniany w tytule zamek na wzniesieniu. Do minicentrum miejscowości dojechaliśmy w sobotę rano i postanowiliśmy zacząć od śniadania. Jednak zaparkowaliśmy nie po tej stronie ulicy, co restauracyjki i jadalnie, a nie chcieliśmy jeszcze wykorzystywać zabranych przez nas tanich produktów i pieczywa polskiego, trzeba więc było przejść przez ulicę. Dlaczego to piszę? Bo nie było pasów. Przejechaliśmy zatem przez jezdnię.

Śniadanko zjedliśmy w restauracji hotelowej Zamećek(skąd ta nazwa?), po czym zabraliśmy się za pogodny, oczekujący nas prawdziwy zameczek.

Przejechawszy ponownie przez jezdnię zaparkowaliśmy i wspięliśmy się do górnej części miasta, weszliśmy do zamku, i... zwiedziliśmy go ;p Dużo tego nie było, ale jest naprawdę uroczy. Mam ładne widoki z jednej z baszt, dziedzińca, uliczek i ogrodów.

Następnym przystankiem miał być Wiedeń.


[jest pierwsza w nocy, a nie mogę się jutro spóźnić na spotkanie z przyjaciółmi, dobranoc]

2 komentarze:

  1. Jeej, strasznie zazdroszczę Ci tego zapału do zwiedzania. I ogólnie do historii. Ja jak tylko zobacze na planie lekcji, ze mamy historie, to dostaje takiego pierdolca, że nie mogę ze sobą wytrzymać. Miau! To musi być genialne. W sensie.. Lubienie historii.
    Dobra. Bredzę. Idę spać.
    Trzymaj się cieplutko! ;* //M.

    OdpowiedzUsuń