niedziela, 31 sierpnia 2014

61. Północna Italia VI

Środa, 13.08

14. Godzina w Bolonii

Wstajemy, jemy, jedziemy. Jak zwykle. (Chyba opisuję tę rutynę zbyt oschle)

Mieliśmy jechać w stronę Rzymu brzegiem morza, zatrzymując się na plaży niedaleko Rimini.

Ale ja, rutynowo napalony na zwiedzanie, proponuję: Przejedźmy przez Bolonię, chociaż na godzinkę, chociaż nie wiem, co chciałbym tam zwiedzić!

A wszyscy: Ja pierdolę... No dobra. (ej, tam, narrator, przecież odpowiedzieli tłumionym entuzjazmem)

I jedziemy ^^

W drodze przejrzeliśmy przewodniki w poszukiwaniu ciekawych zakątków i zabytków, i okazało się, że jest co obejrzeć.

Na miejscu byliśmy szybko, znaleźliśmy miejsce parkingowe (płatne, a jakże), i idziemy świetną, wczesnorenesansową i dość wąską uliczką ze wspaniałymi domami i kamienicami dookoła, przez wysoką ceglaną bramę, jakieś osiemset metrów. Wszyscy zachwyceni tym klimatem.

Dochodzimy na placyk (jakby to jeszcze nie było oczywiste) a na placyku... dwie krzywe wieże. Co prawda kwadratowe, ale krzywe! No, ładne. Z ciemnej cegły, takiej innej niż nasze zamki krzyżackie, no, ładne.

I dalej, naturalnie ładną uliczką. Choć dosyć szeroką. Na kolejny plac. Ale jaki plac, matko bosko...

Nie stało tam praktycznie nic wielkiego, monumentalnego, zaledwie duże, jak to pałace, ratusze i bazyliki mają w zwyczaju. Ale dało się poczuć tak mocny powiew schyłku średniowiecza, początek myślenia, humanizmu, nowego stylu architektonicznego wyłaniającego się z budowli jeszcze niemal typowo gotyckich... Super :D
Niestety coś tam na środku było w remoncie i przykryte białą płachtą, ale jeszcze będziemy mieć do takich więcej szczęścia. Ważne to, co widać. Ratusz/pałac - piękny. Fontanna Neptuna - fajna, zrobiłem trzy zdjęcia cycków syreny, za każdym razem coraz bardziej zbliżając, co w efekcie śmiesznie wyglądało, gdy obejrzeliśmy fotki w domu xD
I wielka bazylika San Petronio, naprawdę potężny kościół. Mojej mamie szczególnie się spodobał, ponieważ, jak powiedziała, jako jedyny znany jej kościół miał on posadzkę w ciepłych barwach, no i rzeczywiście, dzięki temu wyglądał znacznie sympatyczniej, niż np. katedra u mnie.

Wróciliśmy inną uliczką, nie zahaczając już o nic, ponieważ jak planowaliśmy spędzić w Bolonii godzinę, tak słowa musieliśmy dotrzymać, bo na tyle wykupiliśmy parking :P

Bez wielkich przystanków wróciliśmy na pięć minut przed czasem i pojechaliśmy dalej, dalej, w stronę Rimini i morza.

15. Rimini chuj trafił, ale wciąż kąpiel

Patrzę, patrzę, a do tego Rimini daleko fhuj. A jechaliśmy ukosem, więc gdyby ściąć drogę prostopadle nad Adriatyk, wykąpalibyśmy się wcześniej. I tak też zrobiliśmy, przyjechaliśmy się wykąpać do Lido di Classe, małego kurortu pod Rawenną (mogliśmy ją zwiedzić, ale zbyt dużo czasu spędziliśmy na plaży ;/).

I teraz tak. Plaża ma z 50 metrów szerokości, nie? Mówię o tym stricte plażowym piasku. No to już po dziesięciu metrach widać pierwszą muszlę, 40 m od wody (!), a kolejne, wielkości trzech-pięciu centymetrów leżą w odległościach mniejszych niż jeden łokieć! Natomiast w miejscu, gdzie kończy się każda zalewająca fala, ciągnie się przez całą plażę wielki pas potłuczonych muszelek, pośród których jednak trafiły się nam najpiękniejsze całe muszle. Połowę spędziliśmy na kolekcjonowaniu znalezisk, połowę na pływaniu, a trzecią połowę podglądając nagie kraby na kamieniach.

I tak do wieczora. Potem pojechaliśmy szukać noclegu xD zjechaliśmy trzy kurorty i jeszcze więcej campingów, aż znaleźliśmy wolne miejsce. I po raz pierwszy rozbiliśmy nasz dwuosobowy namiot. Spały w nim trzy osoby ;p tata w samochodzie. Ciężkie warunki, bo w nocy padał deszcz, i nie ominął on mojej odzieży, która nieopatrznie wyjrzała spod płachty namiotu, nie obejrzawszy prognozy pogody. Prysznice ciepłe były, każdy z nas dostał chip udostępniający ciepłą wodę - na minutę. Mama zużyła dwa wejścia, więc uznałem, że jebać to, i poszedłem pod zimną wodę - w sumie dzięki mojej przesuniętej skali termicznej nie miałem tak źle ;p

Ale, ale, przecież prysznic to już kolejny dzień, a to w następnym... odcinku, także do zobaczenia ;)

//Spotkałem się z P i M, we trójkę, jak za starych, starych czasów. Tak najlepiej. Choć nie wiem czy dobrych, teraz chyba lepiej się czuję, ale z nimi to tylko w trójkąciku ;3
/// Trochę intensywniej gram na keyboardzie ostatnio. A propos, dostaliśmy się na kurs, ja i ST ;)
////Dziękuję wam, nie miałem tyle wyświetleń w miesiącu od grudnia :D
/////Ostatni dzień wakacji, nie jestem tym bardzo zawiedziony :D

3 komentarze:

  1. Podrzuć jakiś filmik jak grasz na klawiszu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niie, wrzucę, jak przebiję Wiktoriję ;p wiesz którą xD

      Usuń
    2. Jej to nawet ja nie przebiję, chociaż gram sporo dłużej :P

      Ale wzorce masz dobre, idź tą drogą :)

      Usuń