środa, 27 sierpnia 2014

60. Północna Italia V

12. Wenecji chuj nie trafił

Wenecji chuj nie trafił. Dziękuję.

Z samego rana sprawnie wstaliśmy, zjedliśmy, wyjechaliśmy. Wenecja jeszcze daleko, ho, ho!

No i ten. Jechaliśmy.
I ten. Jedziemy.
I teen, ale widok, jaa...

Wjechaliśmy do Wenecji samochodem, krajówką kilka kilometrów przez morze :D Znaleźliśmy szybko ogromny parking i wszyscy poszli grzecznie na Piazza Roma (albo jakoś tak). A z Piazza Roma... kursują autobusy wodne i gondole!

Gondole może i są romantyczne, ale w naszej rodzinnej wycieczce romantyzmu nie było trzeba ;p poza tym droższe i wolniejsze. A autobusik sobie popierdziela po Canale Grande i jest zajebiście.

Przepłynęliśmy dużą kanału część, no i przyznam, że w niektórych miejscach troszkę śmierdzi, inne są stare, nieodnowione, z zaciekami i brudne. Ale w pierwszym wypadku są to sporadyczne sytuacje, a w drugim - no cóż, to właśnie dodaje Wenecji klimatu. W żadnym razie nie jest przereklamowana. Płyniemy, płyniemy... co minute zdjęcie... Ale most! Jaki pałac! O, żesz kuwa!

I wysiedliśmy sobie przy Ca' Rezzonico - muzeum XVIII-wiecznej Wenecji. Dom Julii w Weronie był otwarty w każdy dzień poza poniedziałkiem, kiedy tam byliśmy... a Ca' Rezzonico jest zamknięte tylko we wtorki :/

A, przypomniało mi się coś - w Weronie zwiedziliśmy jeszcze duży czerwony zameczek :D a przed nim stał pomnik Camillo Cavoura, pierwszego premiera zjednoczonych Włoch ;) nie omieszkałem o tym wspomnieć rodzinie ;3

Ale Wenecja. No cóż, poszliśmy dalej, do Gallerie dell'Accademia. Wszedłem za darmo, była klimatyzacja i toalety, ale obrazy bardzo typowe dla przełomu średniowiecza i renesansu. Nic specjalnego, jak dla mnie, choć przewodnik okrzyknął je absolutnym must-see. I dalej wyznaczyłem drogę przez kościółki i kościoły -wszystkie piękne - prosto na plac Świętego Marka. Oh fuck - pierwszy, i nie wiem, czy nie ostatni, widok łączący ze sobą monumentalność z prawdziwym urokiem, zapierający dech w piersiach. Wspaniały plac, pełen gołębi ;p Weszliśmy na Kampanilę (w chuj wysoka wieża, z której zazwyczaj widać całe miasto - to nie nazwa własna), i było z niej widać całe miasto, super :D Przeszliśmy się przy Palazzo Ducale, po wybrzeżu, skoczyliśmy sfotografować słynny mostek - Il Ponte del Sospiri - znaczy Most Westchnień. Jak się mówi, przez ten most prowadzono skazańców na wyrok. Wyglądał zaskakująco romantycznie jak na takie użycie.

A zatem, jak widać, Wenecji chuj nie trafił, trafił tylko Bazylikę Świętego Marka - było już za późno, musieliśmy znaleźć nocleg i kończył się czas na parkingu ;p Ale na szczęście nie jestem mega fanem zabytków sakralnych, wszędzie jest ich na pęczki i jakoś przez wieki nikomu nie chciało się tego niszczyć, a prastarych fortec i zamczysk to ze świecą szukać, porównując do tej liczby bazylik, kaplic i świątyń.

Wróciliśmy inną drogą, żeby było ciekawiej ;) boczne uliczki, boczne kanaliki, boczne mostki, również ciekawe. Kupiliśmy na pamiątkę tradycyjną karnawałową maskę wenecką, w sam raz do kompletu z maską z Krety sprzed roku ;) Zjedliśmy kanapki z barku - ale jakie pyszne! I drogie... I sycące! I... jedziemy z powrotem na kontynent.

13. Fusina, gut mieścina.

A tak. Znaleźliśmy camping w wiosce tuż pod Wenecją, na brzegu Adriatyku. Całkiem dobry i całkiem niedrogi - dwa pokoje w mobile home'ach, z tym problemem, że w dwóch różnych. Otóż w każdym homie są po dwa pokoje do wynajęcia, a nam zostało po jednym w dwóch wolnych domkach, lecz na szczęście obok siebie.

Opisałem właśnie wtorek 12.08, niedługo reszta! Pozdrawiam ;)

//ST nie jest gejem, to pewne.
///Mam spoko klasę na papierze, ale za mało chłopaków ;/
////Złożyliśmy z ST papiery na keyboard :3

2 komentarze:

  1. ST wie, że jesteś gejem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wie, ale ja o nim sporo wiem ze znajomości i obserwacji. Zwykle nie zakładam, że ktoś mógłby się tak sprytnie ukrywać jak ja ;p

      Usuń